Wypchnął antropologów z gabinetów i bibliotek w teren. Przekonał ich, aby w swojej pracy porzucili stereotypy, i stali się przezroczystymi obserwatorami kultur. W środę mija 70 lat od śmierci polskiego antropologa, Bronisława Malinowskiego.
Jeszcze w XIX wieku antropolodzy nieczęsto opuszczali swoje gabinety. Ponad badania w terenie przedkładali lekturę i analizę tekstów. W swojej pracy skupiali się głównie na szokujących, "sensacyjnych" zagadnieniach, odbiegających od norm ich własnego świata.
Porządek ten odwrócił polski antropolog, podróżnik, etnolog, religioznawca i socjolog Bronisław Malinowski. Urodził się w 1884 r. w Krakowie, gdzie później studiował i doktoryzował się na wydziale filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Większość zawodowego życia spędził jednak w Wielkiej Brytanii (na Uniwersytecie Londyńskim) i w USA (Uniwersytet Yale) oraz na wyspach Melanezji (gdzie prowadził badania terenowe).
Uważa się go za twórcę nowego stylu pracy terenowej, który polega na "obserwacji uczestniczącej" - długotrwałym i głębokim zetknięciu z badaną społecznością. Na podstawie własnego doświadczenia Malinowski sformułował reguły terenowej pracy antropologa. Postulował m.in., by badacz obcej kultury wyrwał się z kontekstu własnej, odrzucając przy tym uprzedzenia i oczekiwania.
Malinowski sugerował, aby na czas pracy oddalić się od przedstawicieli własnej kultury, na przykład od ośrodka misji, w której można mieszkać. Uznał, że do badanej wioski nie należy przychodzić jak do pracy - najlepiej żyć takim samym życiem, jak jej mieszkańcy, i stale z nimi przebywać, aby nie przegapić ważnych wydarzeń i ciekawych zjawisk. Aby zachować obiektywność obserwacji, naukowiec ma się stać elementem danej społeczności i opanować jej język. To sprawi, że podczas pozyskiwania informacji nie będzie skazany na korzystanie z usług tłumacza i jego interpretację rzeczywistości.
Oglądanie świata oczyma tubylców i uchwycenie ich poglądów daje szansę na zrozumienie, co w badanej społeczności jest normą, zwyczajem albo regułą - uważał Malinowski. Jego zdaniem antropolog nie może polegać na ludziach "z zewnątrz", np. misjonarzach, i ich opiniach, które często obarczone są stereotypami i dotyczą spraw powierzchownych lub "sensacji". Badacz powinien być wścibski i wszędobylski. Jednocześnie nie powinien dowierzać swojej pamięci, a uwagi na bieżąco notować.
Swoją metodę Malinowski wypracował dzięki bogatej praktyce. Odbył podróż naukową do południowej i wschodniej Afryki, ale największe uznanie przyniosły mu wcześniejsze badania terenowe w Australii i Oceanii, m.in. na Wyspach Trobriandzkich - archipelagu wysp i wysepek koralowych na Morzu Salomona, na wschód od Nowej Gwinei. Przeprowadził tam pierwsze na świecie tak szczegółowe obserwacje obcej kultury.
W literaturze można znaleźć informacje, że płynąc na Trobriandy, Malinowski zabrał ze sobą 24 skrzynie ekwipunku, m.in. puszkowane jedzenie, zegar ścienny, dywan, łóżko, wannę, umywalkę, krzesła i stół oraz różne lekarstwa. I choć na wyspie, na której się osiedlił, mieszkali m.in. poławiacze pereł, lekarz i pastor, to Malinowski zamieszkał wśród "dzikich", i opanował ich język. Swoje obserwacje spisał m.in. w pracach "Argonauci Zachodniego Pacyfiku", "Życie seksualne dzikich w północno-zachodniej Melanezji" i "Zwyczaj i zbrodnia w społeczności dzikich". Dzięki pracom Malinowskiego Trobriandczycy należą obecnie do najlepiej poznanych kultur Melanezji.
Bronisław Malinowski zmarł 16 maja 1942 r. w New Haven w Stanach Zjednoczonych. Jego zalecenia odnośnie pracy antropologa obowiązują niemal niezmiennie do dziś.
Nie było potrzeby dodatkowego elektrycznego zasilania ze strony błyskawic.
Rośnie problem nadużywania opioidowych leków przeciwbólowych.
Kiedyś stada wróbli liczyły po kilkaset osobników, dziś widok kilkudziesięciu jest rzadkością.
Archeolodzy o odkryciach dawnego królestwa Kaabu w Gwinei Bissau.
Pomoże nam to lepiej znieść kolejną zmianę czasu na letni. Już w najbliższy weekend.