Już widać wiosnę!

Przybywa maluchów. Czy seria szczęśliwych i wyjątkowo rzadkich narodzin w stołecznym ogrodzie zoologicznym zapowiada koniec zimy?

– Na początku cały czas monitorowaliśmy boks. Baliśmy się, żeby samica przypadkowo małego nie przygniotła do ściany albo nie przydusiła 2,5-tonowym cielskiem. Zdarzyło się, że kładła się na boku, a pod nią leżał mały. Ale jak tylko go poczuła, od razu się podniosła – mówi Zieliński.

Teraz Byś ma już ponad miesiąc i nabrał pewności siebie, coraz bardziej figluje, wybiega na korytarz, jest ciekawy świata. Jednak nosorożce są nadal ukryte przez zwiedzającymi. Można je obserwować tylko dzięki kamerze zainstalowanej w boksie. Wszystko przez samicę, która jest wyjątkowo bojaźliwa. Jak tylko Byś wybiega na korytarz, kręci się niespokojnie, jest wyraźnie zdenerwowana – najbardziej gdy podbiega pod boks oddzielonego od nich ojca. Dostęp do nosorożców ma jedynie ich opiekun Piotr Trochim, któremu Byś już daje się głaskać i za którym biega po korytarzu.

Odwiedzający ogród zobaczą malucha prawdopodobnie dopiero wiosną. W warszawskim zoo pozostanie rok lub dwa, aż wydorośleje, zmężnieje i dorobi się „rogu”. Potem powędruje w świat.

– Mamy nadzieję, że będą kolejne dzieci tej pary. Myślimy już o rozbudowie ich budynku – snuje plany Zieliński.

Cicho przy mrówkojadach
Mały kilogramowy mrówkojad, który przyszedł na świat 18 stycznia, nie ma jeszcze imienia, bo nie wiadomo czy to samiec, czy samiczka. W przypadku tych zwierząt płeć dosyć trudno jest określić. Znana będzie dopiero za kilka tygodni, kiedy maluch przejdzie badania weterynaryjne i zostanie zaczipowany.

Jest miniaturką dorosłego osobnika: tak samo ubarwiony, z długim noskiem, ostrymi pazurkami, ale jeszcze bez charakterystycznej sierści. Na razie całe dnie spędza, pijąc mleko mamy albo wędrując uczepiony jej grzbietu, bo tylko trzymając długą sierść matki, czuje się bezpiecznie. Jest jeszcze nieporadny, ale będzie szybko dorastał.

– Już w wieku sześciu, siedmiu miesięcy mama daje wyraźny znak, że odtąd musi radzić sobie sam. Najczęściej wtedy grozi, podnosząc do góry łapę, odsuwa się od małego... Zdarzyło się nam, że kiedy mały mrówkojad ostrymi pazurami kaleczył grzbiet samicy, ta go zaatakowała. Dlatego jesteśmy czujni – mówi Maria Krakowiak z sekcji zwierząt drapieżnych.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| NAUKA, ZWIERZĘTA

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg