Ślady trzech filarów mostu, zarys wieży bramnej oraz dolną kondygnację baszty studziennej zamku w Olsztynie koło Częstochowy odsłonili archeolodzy. Dzięki tegorocznym badaniom więcej wiadomo o wyglądzie warowni w czasach jej świetności.
Historia zamku w Olsztynie sięga XIII wieku. Choć najstarsze dokumenty wspominające o nim to akta procesu biskupa Jana Muskaty z 1306 roku, to dotyczą one wydarzeń z 1294 roku - powiedział PAP kielecki archeolog dr Czesław Hadamik, który w zakończonym właśnie sezonie badawczym prowadził prace w jurajskiej warowni.
Jadąc z Częstochowy w kierunku Szczekocin nie sposób nie zauważyć dominujących w krajobrazie kamiennych ruin, malowniczo wkomponowanych w wapienne skały Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Zwiedzając pozostałości tzw. górnego zamku przy ładnej pogodzie nie sposób nie dostrzec wieży Jasnej Góry. Z kolei zdaniem historyków, poznając historię obiektu jak na dłoni "widać" przeszłość Polski od czasów ostatnich Piastów, niemal po zmierzch Pierwszej Rzeczpospolitej.
Zakończone właśnie prace archeologiczne dotyczyły tzw. dolnego zamku. "Ta część powstała w XV wieku i prawdopodobnie była rozbudowywana w kolejnym stuleciu, w czasach, kiedy starostą olsztyńskim był Mikołaj Szydłowiecki, który w XVI wieku uczynił z niego kwitnącą rezydencję" - powiedział dr Hadamik. Zdaniem naukowca, do tej pory nieznane było dokładne rozplanowanie tej części zamku. "W związku z tym mieliśmy tutaj same nowości" - dodał.
"Dzięki tegorocznym pracom, więcej możemy powiedzieć o wyglądzie zamku w czasach jego świetności. Udało nam się ustalić położenie trzech filarów mostu prowadzącego od wieży bramnej do górnej części zamku. Biegł on wzdłuż odnowionego niedawno muru. Na wysokości trzeciego filaru był +załamany+ i pod kątem prowadził do drugiej bramy i stamtąd po kolejnym pomoście do części rezydencjonalnej" - powiedział PAP dr Hadamik.
Podczas tegorocznych prac udało się także ustalić dokładne położenie wspomnianej wieży bramnej - powiedział archeolog, wskazując na niewielki, regularny kształtem pagórek, z zarysowanymi kamiennymi fundamentami. "Na podstawie lustracji z 1631 roku, w której bardzo dokładnie opisano tę część zamku odkryliśmy pozostałość +izdebki wrotnego+, czyli człowieka, który opiekował się tą bramą. Na podstawie tych samych dokumentów wiemy, że wieża bramna miała kilka kondygnacji i była pokaźnym budynkiem, z drewnianą nadbudową" - powiedział.
Zdaniem dra Hadamika, jeśli badania będą kontynuowane, możliwe będzie stworzenie wiarygodnej rekonstrukcji dolnego zamku i wszystkich zabudowań, które się tam znajdowały.
Jesienne badania obejmowały także inną część dolnego zamku, czyli tzw. basztę studzienną, której mury zachowane są do dzisiaj. Według siedemnastowiecznych dokumentów lustracyjnych to właśnie w niej znajdowała się studnia. Została ona zasypana i od tamtych czasów nikt o niej nie wspomniał. W ramach prac archeologicznych dokonano głębokiego na ponad 3 metry wykopu, odsłaniając tym samym najniższą, nieznaną współczesnym kondygnację baszty, jednak to nie wystarczyło, by zejść do poziomu samej studni.
"Dr Wiesław Nawrocki z Zakładu Badań Nieniszczących w Krakowie robił tutaj najpierw badania georadarowe i one jednoznacznie potwierdzają, że w tym pomieszczeniu znajduje się zapadlisko, czyli najpewniej studnia wspomniana w lustracji z XVII wieku. Odwierty potwierdzają tę interpretację" - powiedział dr Hadamik. W grę wchodzi jeszcze wybranie całego zasypu najniższej kondygnacji i odsłonięcie otworu studni w kolejnym sezonie badawczym, zaznaczył naukowiec.
Pisząc o historii zabytku warto wspomnieć o dwóch wydarzeniach. To właśnie tutaj w okrągłej wieży górnego zamku zmarł skazany na śmierć głodową przez króla Kazimierza Wielkiego wojewoda poznański Maćko Borkowic (1298-1360). Scenę przedstawiającą jego zamknięcie w lochu przedstawił na obrazie z 1873 roku Jan Matejko. Z kolei w 1587 roku miała miejsce zakończona sukcesem obrona zamku przed najazdem wojsk austriackiego arcyksięcia Maksymiliana. Dowodził nią wówczas starosta olsztyński Kacper Karliński. Jego sześcioletni syn został porwany przez najeźdźców i wystawiony jako żywa tarcza. Niestety dziecko zginęło w czasie walk.
Wbrew obiegowym opiniom zamek popadł w ruinę jeszcze przed potopem szwedzkim (1655-56). "Siedemnastowieczny lustrator chodził po obiekcie mocno zniszczonym, ówczesny starosta Mikołaj Wolski, krótko mówiąc słabo dbał o zamek w Olsztynie, koncentrując się na ulubionej rezydencji w Krzepicach" - powiedział dr Hadamik.
Od 1964 r. ruiny należą do Wspólnoty Gruntowej w Olsztynie. Jak mówi przewodniczący zarządu spółki ds. jej zagospodarowania Włodzimierz Nabiałek, plany zakładają zagospodarowanie dolnego zamku i odtworzenia dwóch komnat. "Na jednej z kondygnacji chcielibyśmy utworzyć salę wystawową" - zapowiedział. Zaznaczył, że wszystko będzie zależało od środków, jakie uda się na ten cel pozyskać.
Zamek w Olsztynie jest częścią szlaku turystycznego "Orlich Gniazd", w skład którego wchodzą zamki rozlokowane wzdłuż dawnej południowo-zachodniej granicy Królestwa Polskiego.
Marek Klapa (PAP)
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.