A może media są takie jak ich odbiorcy?
Relacje z letniej olimpiady w Rio dla amerykańskiego „The Washington Post” pisał robot. Odpowiednio napisany program komputerowy wyposażony w sztuczną inteligencję.
Kierownictwo „The Washington Post” twierdzi, że nie chodzi o zastępowanie dziennikarzy. – Dzięki temu, że drobnymi newsami zajmuje się maszyna, nasi autorzy i reporterzy mają więcej czasu na tworzenie ważniejszych i obszerniejszych materiałów – powiedział jeden z szefów redakcji. Teoretycznie wszystko się zgadza. W praktyce jednak ktoś, kto w gazecie odpowiedzialny był za krótkie informacje tekstowe, wyleciał albo za chwilę wyleci z pracy. Nie po to zatrudnia się roboty, żeby reszta miała lżej, tylko po to, by było taniej. Albo inaczej – po to, by właściciel mógł zarobić WIĘCEJ.
Oprogramowanie z „The Washington Post” tworzy notatki i samodzielnie je publikuje. Piszące roboty? Ot, ciekawostka technologiczna. Dla mnie to coś znacznie więcej. Odpowiedni algorytm rzeczywiście może zbierać informacje. Może je przetwarzać, a nawet szukać pomiędzy informacjami analogii. Ale… czy potrafi wyciągać wnioski? Czy umie ostrzec przed konsekwencjami? Czy może wyrazić opinię? Dziennikarstwo to coś znacznie więcej niż dostarczanie newsów znalezionych w bazach danych.
Od lat obserwuje się kryzys dziennikarstwa. W dużej mierze jest on spowodowany niczym nieograniczoną chęcią zysku. Nie ma oczywiście niczego złego w tym, że właściciel gazety, telewizji czy portalu chce zarabiać. Jest jednak pytanie o jakość „produktu”. Wszystko na przykład, począwszy od samochodów, a skończywszy na domach, można produkować z naruszeniem zasad bezpieczeństwa. Na pewno będzie taniej. Zasady bezpieczeństwa i standardy dziennikarskie w wielu redakcjach wspominają już tylko najstarsi dziennikarze. Mam na myśli chociażby wielostopniową weryfikację newsów czy zbieranie materiałów na miejscu zdarzenia, a nie wyszukiwanie ich w sieci. Na to dzisiaj nie ma CZASU. Dzisiaj ma być szybko, a często jest po prostu byle jak.
A może media są takie jak ich odbiorcy? Skoro nie widzą różnicy między zdjęciem wykonanym przez profesjonalnego fotoreportera a tym zrobionym telefonem komórkowym, wyrzućmy z gazety cały dział foto (w większości gazet już to zrobiono). Konsekwencją takiego myślenia jest powolna śmierć całych gatunków dziennikarskich (np. fotoreportażu). My, odbiorcy, musimy sobie jednak zdawać sprawę z dość prostego mechanizmu. Bez dziennikarzy nie ma kontroli nad władzą. Tą lokalną i tą centralną. A władza pozostawiona bez kontroli jest niebezpieczna dla swoich obywateli. Dlaczego? Bo władza deprawuje.
Wróćmy do robotów i sztucznej inteligencji. Kilkanaście dni temu znalazłem ogłoszenie grupy filmowców, którzy szukają pieniędzy na nakręcenie filmu na podstawie książki częściowo napisanej przez sztuczną inteligencję. Twórcy pomysłu w pierwszej wersji chcieli, by całą książkę napisał robot, ale gdy to zrobił, okazało się, że jest nudna. I wcale nie straszna. Zatrudniono więc żywego autora. Dopiero ten nadał historii… życia. Horror i dziennikarstwo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ekspert o Starship: loty, podczas których nie wszystko się udaje, są często cenniejsze niż sukcesy
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.