Naprotechnologia pomaga małżeństwom, które mają problemy z poczęciem dziecka. Poleciałem do USA, by poznać ludzi, którzy stoją za tą metodą.
Paradoksalnie, Naomi jako studentka katolickiej uczelni musiała ukrywać swój stosunek do naprotechnologii. – Gdybym go ujawniła, nie daliby mi pozytywnej rekomendacji, a to zaważyłoby na mojej przyszłości zawodowej – przyznaje.
Ostatecznie została rezydentką w szpitalu franciszkanów w Peorii. To jedna z niewielu w USA placówek, w których mogła pracować w zgodzie z własnym sumieniem. Teraz robi specjalizację w instytucie prof. Hilgersa. I – choć to brzmi niewiarygodnie – ma już kolejnego pracodawcę, który czeka na nią z etatem, i to od dwóch lat.
– Naomi pojechała do Waszyngtonu na konferencję bardzo liberalnego towarzystwa ginekologicznego. Prezentowała tam swe badania – opowiada jej mąż. – Potem przeszła się między stoiskami różnych szpitali. Na jednym z nich zapytała o coś, nie licząc bynajmniej na ofertę pracy. „Nie będziecie mnie chcieli, bo nie przepisuję środków antykoncepcyjnych i zajmuję się taką dziwną rzeczą jak naprotechnologia” – powiedziała. „Właśnie kogoś takiego szukamy” – odpowiedział wystawca, oferując Naomi pracę, gdy tylko zakończy specjalizację.
W aborcyjnej stolicy
W Omaha spotkałem też Davida Fetzera, obrońcę życia z Iowa City. To aborcyjna stolica amerykańskiego Midwest, czyli Środkowego Zachodu. Powód? W tym mieście działa wielki uniwersytet. Liczy co najmniej 30 tys. studentów. Są więc akademiki, a w akademikach cóż… wiadomo, jak to bywa.
– Kiedyś dziewczyna w ciąży chciała iść do kliniki aborcyjnej, ale przez pomyłkę trafiła do nas. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Zaprowadziłem ją do tej kliniki, przechodząc między pikietującymi obrońcami życia. Objąłem ją o tak, ramieniem… – pokazuje starszy mężczyzna. – Rozmawiałem z nią. Jakiś czas później zadzwoniła. Powiedziała, że myślała o tym, co jej powiedziałem. I że urodziła dziewczynkę i chłopca – wspomina wzruszony David, który przyjechał do Omaha, by wziąć udział w towarzyszących kursowi napro zajęciach dla obrońców życia.
Jak z „Gwiezdnych wojen”
George Lucas to nie reżyser gwiezdnej sagi, ale arcybiskup Omaha. Jak jest nastawiony do naprotechnologii? – Entuzjastycznie! Jestem bardzo szczęśliwy, że Instytut Papieża Pawła VI jest częścią naszej archidiecezji – mówi arcybiskup, choć oczywiście doskonale wie, że instytut jest przedsięwzięciem prywatnym, nie kościelnym. Na dowód swego poparcia odprawił Mszę św. na rozpoczęcie kolejnego kursu napro.
Jego uczestnikiem jest m.in. Ryan Capitulo. Wielki gość. Filipińczyk. Ginekolog, pediatra, wykładowca tamtejszego uniwersytetu medycznego. – Kiedyś przepisywałem antykoncepcję, wykonywałem sterylizacje. Ale się nawróciłem. Zaangażowałem się w ruch pro life. Postanowiłem, że będę dobrym katolikiem, wykonując zawód lekarza – mówi Ryan. Dlatego przyjechał na kurs do Omaha. Prócz niego są też oczywiście Amerykanie, z 17 stanów, a także Koreańczycy z Południa, Meksykanie, Kolumbijczycy, Brazylijczycy i przedstawiciele kilku innych krajów. Czasem zdarzają się nawet muzułmanie.
Siostra Renee Mirkes to filozof i teolog. Jest odpowiedzialna za pion bioetyczny instytutu. Jest chodzącym dowodem na to, że zakonnica może robić coś więcej niż zmieniać kwiaty w wazonach na ołtarzu (choć oczywiście i taka praca jest ważna i potrzebna).
Pam Jaksich to prawa ręka prof. Hilgersa. Jego asystentka naukowa. Od dziesiątków lat. Chciała z nim pracować, bo to odpowiadało jej przekonaniom pro life. Różniła ich religia – Hilgers jest katolikiem, a ona była luteranką. Jednak pięć lat temu została katoliczką. – Kaplica z Najświętszym Sakramentem to moje ulubione miejsce w instytucie – mówi Pam.
Thomas Fitzgerald jest stałym diakonem. Codziennie udziela Komunii św. w Instytucie Papieża Pawła VI. Nie hospitalizowanym pacjentkom czy pacjentom, bo ich tam po prostu nie ma. Instytut – amerykańskim zwyczajem – wynajmuje łóżka i sale operacyjne w okolicznych szpitalach. I tam przebywają pacjentki. Dla kogo więc ta Komunia św.? Dla pracowników instytutu.
– To podstawa – mówią.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.