Czy Ziemia leży w centrum? To pytanie na początku XXI wieku może u niektórych wywołać uśmiech politowania. Nie powinno. Odpowiedź zależy bowiem, od zdefiniowania słowa „centrum”. .:::::.
Planety takie jak Ziemia
Sytuacja uległa zmianie dokładnie 9 stycznia 1992 roku. To wtedy w prestiżowym czasopiśmie „Nature” ukazała się praca polskiego astronoma Aleksandra Wolszczana. Opisywała ona dokonane dwa lata wcześniej odkrycie trzech pierwszych planet poza Układem Słonecznym. Krążyły wokół pulsara PSR B1257+12 w konstelacji Panny, niecały 1000 lat świetlnych od Ziemi. Dzisiaj, 18 lat po tym odkryciu, znanych jest prawie 300 planet poza Układem Słonecznym. Ziemia i inne planety z naszego najbliższego, słonecznego sąsiedztwa nie są już jedyne. Nie są specjalne. Dzisiaj planety pozasłoneczne, tzw. egzoplanety, są odkrywane wręcz hurtowo. Uważa się, że jest ich we wszechświecie bardzo wiele, a odkrywamy ich coraz więcej, bo dysponujemy coraz doskonalszymi narzędziami obserwacyjnymi. Planeta to bardzo trudny obiekt do badania. Jest bardzo mała w stosunku do gwiazdy, wokół której krąży, i nie emituje własnego światła. Znajdowanie planet to wypadkowa szczęścia, benedyktyńskiej cierpliwości i najbardziej wyszukanych metod naukowych. To poszukiwanie igły w ogromnym stogu siana, i to na dodatek w bezksiężycową noc. Dokładność, dokładność i jeszcze raz dokładność.
A więc planet jest sporo, ale czy one są takie jak Ziemia? Kilka tygodni temu, dzięki opracowanej przez polskich badaczy z Uniwersytetu Warszawskiego metodzie, udało się odkryć układ planetarny niezwykle podobny do Układu Słonecznego. Znajduje się 5 tysięcy lat świetlnych od nas i składa się z dwóch planet podobnych do Jowisza i Saturna. Podobieństwo do naszego układu polega na tym, że w przeciwieństwie do poprzednio odkrywanych, w tym jest wielkie prawdopodobieństwo znalezienia planet takich jak Mars i Ziemia. To bardzo ważna sprawa, bo znakomita większość dzisiaj odkrywanych globów to tzw. gazowe giganty. Na takich planetach życie, jakie znamy, nie może istnieć. Na dodatek te odkrywane giganty (jak Jowisz czy Saturn) znajdują się niezwykle blisko swoich gwiazd. W naszym układzie takie planety są od centralnie położonego Słońca oddalone. Jest miejsce na małe planety skaliste. Na Ziemię, Marsa, Merkurego i Wenus. Do niedawna zastanawiano się, czy Układ Słoneczny nie jest przypadkiem ewenementem. Egzemplarzem niepowtarzalnym we wszechświecie. Czyżby znowu Ziemia i jej najbliższe sąsiedztwo miało być na uprzywilejowanej pozycji? Dzisiaj coraz częściej mówi się o tym, że problem leży raczej po stronie technik obserwacyjnych. My dopiero uczymy się znajdować układy planetarne podobne do tego, w którym sami żyjemy. Gdy opanujemy tę sztukę, odkrycia planet takich jak Ziemia mogą posypać się jak z rękawa. W przyszłym roku NASA planuje uruchomić teleskop Kepler, przez który zobaczymy wiele planet typu ziemskiego.
Najpierw Kopernik i Galileusz, później panowie Messier, Herschel i Hubble. W końcu Wolszczan. Ziemia, planeta, która kiedyś była w centrum wszechświata, dzisiaj znajduje się na peryferiach niczym nie-wyróżniającej się galaktyki. Gdy znajdziemy życie na innych globach, Niebieska Planeta przestanie być centrum nawet w sensie symbolicznym. To chyba normalna kolej rzeczy. W końcu dziecko, które poznaje świat, także odkrywa, że jego dom nie jest jedyny. Że istnieją inne kraje, kontynenty i ludzie o innym kolorze skóry. Poznajemy wszechświat i coraz dokładniej potrafimy się w nim zlokalizować.
Gość Niedzielny 14/2008