Prekolumbijska Amazonia była ojczyzną cywilizacji miejskich, których ślady odnajdują w ostatnich latach naukowcy - pisze amerykański dziennikarz David Grann.
W książce "Zaginione miasto Z" udowadnia, że mit o El Dorado - zagubionym w dżungli indiańskim mieście - może kryć w sobie ziarno prawdy. Książka trafi do księgarń na początku stycznia.
Amazonia uchodzi za największy obszar dziewiczej przyrody na świecie. Niedostępna dżungla w oczach naukowców długo uchodziła za niemożliwą do zagospodarowania. Uważano, że mogą się tam wyżywić koczownicze plemiona, ale nie miasto. Tymczasem w ostatnich latach kurcząca się puszcza odsłania pozostałości skomplikowanego systemu dróg i umocnień, a także obwarowań, które wskazują na istnienie tam przed wiekami potężnych miast wielkości greckich polis. Najprawdopodobniej opowieść pierwszych pokoleń zdobywców Nowego Świata o mitycznym El Dorado - bajecznie bogatym mieście ukrytym w amazońskiej dżungli - była bardzo przesadzona, ale opierała się na faktach - pisze David Grann, który uważa, że pierwsi badacze Amazonii mogli rzeczywiście trafić do położonych w głębi puszczy kwitnących indiańskich miast. Dziennikarz dokumentuje swoje tezy przedstawiając wyniki najnowszych badań naukowych na temat przeszłości Amazonii.
Jednym z bohaterów jego opowieści jest Michael Heckenberger z Uniwersytetu Floryda, który od 20 lat prowadzi badania osadnictwa amazońskiego. Uważa on, że przed przybyciem Europejczyków na leśnych terenach Brazylii istniały społeczeństwa, których stopień organizacji i rozwoju osadnictwa nie odbiegał od rozwoju średniowiecznych miast Starego Kontynentu. Cios tej cywilizacji zadały przywleczone przez europejczyków choroby.
Długo koronnym argumentem przeciwko teorii o istnieniu amazońskiej cywilizacji była jałowość tamtejszej ziemi. Większa część terenów, które pokrywa puszcza, to gleby bardzo kwaśne i ubogie, znakomicie rozwija się na nich tropikalna dżungla, nie sposób natomiast jej uprawiać. W ostatnich latach naukowcy trafili jednak w Amazonii na spore obszary tzw. indiańskiego czarnoziemu, czyli "terra preta". Są to skrawki ziemi bardzo skutecznie nawiezione i przekształcone przez człowieka w taki sposób, że można uzyskać na nich satysfakcjonujące plony. Nie jest jasne, jak prekolumbijscy Indianie użyźniali ziemię, jedna z teorii mówi o systematycznym wzbogacaniu jej węglem drzewnym, uznaje się jednak, że w miejscach występowania "terra preta" mogła wyżywić się większa populacja ludzka, na przykład społeczność miasta.
Przez ostatnie 15 lat archeolodzy, w tym Heckenberger, próbowali stworzyć mapę śladów osadnictwa miejskiego w Amazonii. Na przykład na granicy brazylisko-boliwijskiej zidentyfikowano dwa duże centra osadnictwa, składające się z miast i wsi. Każda z takich osad miała centralny plac i sieć dróg łączącą ją z innymi miejscowościami. Heckenberger ocenia, że szczyt rozwoju amazońskiego osadnictwa przypadł na lata 1250-1650, w opisywanych przezeń miejscach mogło mieszkać nawet 50 tys. osób. Wykopaliska na tym terenie odsłoniły ceramikę, resztki ziaren i inne świadectwa archeologiczne typowe dla ludów osiadłych. Ślady cywilizacji miejskich i sieci dróg odkryto też w środkowej Brazylii.
David Grann przypomina historię jednego z najbardziej wytrwałych poszukiwaczy zaginionych amazońskich miast. Percy Harrison Fawcett wertując relacje konkwistadorów dotyczące mitycznych miast w dżungli, w tym złotego El Dorado, natrafił na informacje o mieście Z. Choć konkwistadorom nigdy nie udało się dotrzeć do złotego królestwa Indian, opisywali "miasta lśniące bielą", ze świątyniami, placami, palisadowymi ogrodzeniami i innymi tworami cywilizacji. Ponieważ późniejszym odkrywcom nigdy nie udało się trafić na ślady podobnych osad ani większych skupisk ludności, uznano, że opisy El Dorado były produktem wybujałej wyobraźni zdobywców Nowego Świata.
Fawcett był jednym z brytyjskich podróżników i geografów, którzy w pierwszej połowie XX wieku pomagali krajom Ameryki Południowej wyznaczać granice na terenie amazońskiej dżungli. Słynął z umiejętności nawiązywania kontaktów z amazońskimi Indianami i uważał, że natrafił na ślady rozwiniętej cywilizacji prekolumbijskiej. W 1925 roku wyruszył na wyprawę, która miała dostarczyć ostatecznych dowodów dla potwierdzenia jego teorii i zaginął bez śladu w dżungli. Przez długie lata Fawcetta uważano za jeszcze jedną z wielu ofiar mitu El Dorado, w ostatnim czasie nauka dostarcza jednak dowodów, że miał on rację. W regionie, gdzie Fawcett szukał miasta Z, ekipa Heckenbergera odnalazła ponad 20 prekolumbijskich osad - pisze Grann. Książka "Zaginione miasto Z" ukaże się nakładem wydawnictwa WAB.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ekspert o Starship: loty, podczas których nie wszystko się udaje, są często cenniejsze niż sukcesy
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.