Po co tam lecieć?

Amerykanie chcą najpóźniej w 2024 roku ponownie stanąć na powierzchni Księżyca. Do 2033 roku chcą wylądować na Marsie. Czy to realne? I ważniejsze: czy to sensowne?

Tak, to jest realne. Technologie, które są niezbędne do tego, by tam polecieć, są znane. Wiele rzeczy trzeba sprawdzić, niektóre wypróbować, ale generalnie to jest możliwe. Oczywiście o ile znajdą się odpowiednie pieniądze. Te – z zasady – przyznają politycy. Ale i tutaj wydaje się, że wszystko pójdzie gładko. Kilka tygodni temu prezydent USA zapowiedział, że Amerykanie wylądują na Srebrnym Globie pod koniec jego drugiej kadencji (czyli w 2024 roku). Jeżeli Trump nie zmieni zdania, NASA będzie miała na tę operację pieniądze.

Ciekawe, bo pierwsze lądowanie w 1969 roku także zostało zapowiedziane przez polityka – prezydenta Kennedy’ego. To on wyznaczył datę, przesunął wajchę i fundusze szerokim ruchem popłynęły do NASA.

Czy dzisiaj, w dobie sztucznej inteligencji i szybkiego rozwoju robotyki, loty człowieka w kosmos mają jakikolwiek sens? Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, jak spojrzymy na cele takiej misji. Po to, żeby zbadać Księżyc, po to, żeby poznać Marsa, lot człowieka jest zbędny. Roboty w takich miejscach znacznie lepiej prowadzą badania niż ludzie. Nie muszą spać, nie muszą jeść, nie muszą odpoczywać. Poradzą sobie w sytuacjach, w których człowiek nigdy by sobie nie dał rady. Roboty nie potrzebują ogromnego zaplecza, takiego jak habitaty. Ich transport i budowa to ogromne wyzwanie. W ostateczności, jak spadną w przepaść, jak zakopią się w piasku, wybuduje się kolejnego robota – mała strata, krótki żal.

Ale cel naukowy nie jest w tego typu misjach jedyny. Nic nie integruje wokół jakiejś idei bardziej niż przekraczanie granic. Nic nie motywuje młodego pokolenia bardziej niż zdobywanie niezdobytego. Szczególnie gdy to niezdobyte ma tak ważne miejsce w popkulturze. Lot pierwszych ludzi na Marsa (na Księżyc może tylko w nieco mniejszym stopniu) z całą pewnością będzie czynnikiem, który rzesze młodych ludzi zainspiruje do oderwania wzroku od ekranów telefonów. Jeżeli zechcą zainteresować się naukami ścisłymi, kosmosem, fizyką czy informatyką – zyski w dłuższej perspektywie przekroczą inwestycje w taką misję. Do tej listy dziedzin, które dzięki takiej wyprawie młode pokolenie może odkryć, trzeba dopisać także kierunki medyczne i biologiczne. Powinniśmy lecieć na Marsa nie po to, żeby zbadać planetę, tylko żeby poznać siebie. Zrozumieć, jak funkcjonujemy, jak reagujemy, w skrócie: jak działamy. Przy okazji po to, by zainwestować w nowe technologie (które pomogą nam się tam dostać), a to zawsze się zwraca, i po to, by młodemu pokoleniu pokazać, że warto spojrzeć w niebo. Jak dla mnie lista zysków z tej inwestycji jest wystarczająco długa.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| FELIETONY, NAUKA

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg