Historia zatacza koło. W przyszłości część sond badających kosmos będzie napędzana żaglem.
Pływając na żaglach, śledzę losy kosmicznego żaglowca. Misja LightSail 2 powstała dzięki finansowemu wsparciu kilkudziesięciu tysięcy ludzi.
Człowiek dokonał wielkich rzeczy dzięki sile wiatru: młyny mieliły ziarno na chleb, marynarze opływali świat i odkrywali nowe lądy. Dzisiaj coraz częściej jego energię zamieniamy na energię prądu elektrycznego. Wiatr jest za darmo i jest nieodłączną częścią naszej atmosfery. Wieje z powodu różnicy ciśnień, która jest spowodowana m.in. różnicą temperatur.
Kiedyś wiatr był jedynym sprzymierzeńcem tych, którzy chcieli pokonywać na wodzie duże odległości. Dzisiaj jest sprzymierzeńcem tych, którzy żeglują turystycznie albo sportowo. Ale zbierana przez tysiące lat wiedza żeglarska może być wykorzystana w zdobywaniu kosmosu.
Kosmiczne żaglowce pojawiały się w opowieściach i filmach science fiction i fantasy wielokrotnie. Ale od kilku już lat fantastyką nie są. Na czym polega ich działanie? W zasadzie na tym samym, co „ziemskich” żaglowców. Z tą tylko różnicą, że na ziemskie żagle naciskają cząsteczki powietrza, a na kosmiczne żagle cząsteczki światła.
Światło w kosmosie, tak jak wiatr na Ziemi, jest za darmo. Sonda napędzana ciśnieniem światła nie potrzebuje dodatkowych silników, nie potrzebuje zapasu paliwa. Może być lekka i niewielka. Pod warunkiem, że będzie miała duży żagiel.
Technologia jest sprawdzona, a kolejne misje służą temu, by ją udoskonalić. Kosmiczne żaglowce mogą osiągać bardzo duże prędkości. W przestrzeni kosmicznej nie ma oporu, a stale obecne „ciśnienie światła” pozwala rozpędzić sondy do prędkości trudno osiągalnych. Niestety, ten napęd ma też swoje konkretne ograniczenia. Bardzo trudno go zastosować do dużych sond i statków. Na Marsa kosmicznym żaglowcem nie polecimy. Ponadto żaglowce nie mogą latać tam, gdzie jest ciemno. To dość logiczne. A to znaczy, że nie możemy korzystać z tej technologii w dużym oddaleniu od Słońca. Możemy jednak z powodzeniem żeglować w okolicach Ziemi, Marsa czy Wenus.
LightSail 2 został wystrzelony w kosmos (...). Rozłożył żagiel i pokazał, że w ten sposób jest w stanie się rozpędzić. Zrobił też przepiękne zdjęcia Ziemi. Sonda jest niewielka, bo ma rozmiary 10 cm × 10 cm × 30 cm. Ale już rozłożony żagiel ma powierzchnię 32 metrów kwadratowych. Choć misja była wspierana przez NASA, została w całości sfinansowana przez prywatnych darczyńców. Całkowity koszt wyniósł 7 milionów dolarów, a kwota została zebrana… w internecie, na jednej z platform crowdfundingowych. W sumie na misję złożyło się ponad 40 tysięcy osób. Średnio każdy dał po około 170 dolarów.
Żeglarze, kiedyś, przed wiekami, nawigowali, patrząc w gwiazdy. Nie mieli przecież GPS-ów. Potem dostali do rąk nawigację satelitarną, technologię bezpośrednio związaną ze zdobywaniem kosmosu. I tak historia zatacza koło, bo w przyszłości część sond badających kosmos będzie napędzana żaglem.
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.