Ciekawe znaleziska w Lubanowie

Tłok pieczętny, który należał do pruskiego generała Friedricha Wilhelma von Steinwehra, wydobyli archeolodzy podwodni w czasie badań jeziora w Lubanowie. Jej właściciela udało się zidentyfikować pół godziny po odkryciu. "To żywe dotknięcie historii" - powiedział szef badań prof. Bartosz Kontny.

Archeolodzy podwodni z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego prowadzą badania w jeziorze w miejscowości Lubanowo od 2015 r. Do tej pory wyłowili kilkaset zabytków. Ludzie zatapiali w zbiorniku wiele różnych przedmiotów, głównie broń, już od około dwóch tysięcy lat. Naukowcy przypuszczają, że odbywało się to w czasie religijnych rytuałów. Co ciekawe, tego typu praktyki odrodziły się we wczesnym średniowieczu (o czym świadczą kolejne odkrycia) - w rejonie objętym badaniami regularna chrystianizacja zaczęła się w XII wieku.

W tym roku, w lipcu i w sierpniu, naukowcy skupili się na badaniu dna południowej części jeziora. Jak wynika z informacji przekazanych PAP przez kierownika wykopalisk prof. Bartosza Kontnego z Instytutu Archeologii UW, do tej pory udało się przebadać połowę strefy przybrzeżnej zbiornika wodnego. W tym roku wydobyto kilkadziesiąt zabytków z różnych okresów. Szczególną uwagę naukowców zwrócił uwagę kilkucentymetrowej długości mosiężny tłok pieczętny. Archeolodzy natknęli się na niego bardzo blisko linii brzegowej.

"Zaledwie pół godziny po odkryciu wiedzieliśmy, do kogo ten przedmiot należał. To żywe dotknięcie historii. Był to generał Friedrich Wilhelm von Steinwehr (1733-1809). Ostatnie lata swojego życia spędził w majątku oddalonym od jeziora o ok. 40 km. Być może w czasie wędkowania lub przechadzki wokół jeziora zgubił ten z pewnością ważny dla niego przedmiot" - przypuszcza prof. Kontny. Jak wyjaśnia naukowiec, tłok ten mógł służyć do pieczętowania np. korespondencji.

Identyfikacja przedmiotu nie była trudna. Na dobrze zachowanym przedmiocie widoczny jest herb rodu von Steinwehr, jak i monogram FW VS - oczywiście w lustrzanym odbiciu.

"Von Steinwehr był postacią nietuzinkową. Jako pruski generał dowodził m.in. 40 regimentem piechoty. Służył w różnych kampaniach i doczekał się wysokiej emerytury - 1200 talarów w złocie" - opowiada prof. Kontny. Wiadomo, że wojskowy zmarł w Berlinie w 1809 r., ale miał tam przebywać tylko chwilowo.

Innym ciekawy tegorocznym znaleziskiem jest dłubanka (łódź wykonana z wyżłobionego pnia drzewa) o długości ponad 3 m. Tylko jej fragment wystawał z bardzo zamulonego w tej części jeziora dna. Archeolodzy nie wydobyli jej ze zbiornika wodnego, bo jest bardzo krucha i delikatna, ale odpowiednio ją zabezpieczyli. Poza tym, zdaniem ekspertów, tego typu zabytki najlepiej przechowywać w środowisku wodnym. Takie jednostki po wydobyciu należy umieścić w specjalnych wannach, gdzie stopniowo woda jest zastępowana preparatem konserwującym. Ten proces konserwacji jest bardzo złożony i trwa wiele lat. Niewiele instytucji w Polsce podejmuje się takiego zadania.

Na razie naukowcy pobrali próbkę, która pomoże określić wiek dłubanki. Prof. Kontny liczy, że pochodzi ona z okresu wpływów rzymskich, czyli że ma ok. 2 tys. lat. Wtedy ludzie topili wiele przedmiotów w tym jeziorze w czasie religijnych rytuałów. O takim wieku jednostki może świadczyć skorupa naczynia z tego okresu, która spoczywała wewnątrz dłubanki.

"Na razie musimy poczekać na wyniki analiz specjalistycznych. Warto jednak podkreślić, że dłubanki z okresu wpływów rzymskich są rzadkością na terenie Europy Środkowej. Do tej pory znaleziono ich zaledwie kilka. Zdecydowanie więcej jest takich odkryć z okresu średniowiecza czy epoki brązu" - wskazuje naukowiec. Technologia ich wykonania nie zmieniała się bardzo na przestrzeni stuleci, dlatego rozstrzygające będą właśnie badania fizykochemiczne, dzięki którym będzie wiadomo, kiedy ścięto drzewo, z którego wykonano dłubankę.

Tegoroczne badania były bardziej wymagające, niż te w poprzednich latach, gdyż archeolodzy podwodni skupili się na bardzo zamulonej części jeziora. Poszukiwanie zabytków było więc utrudnione, jednak dzięki nowemu urządzeniu - magnetometrowi protonowemu - możliwe były wykrycie zabytków nawet głębiej zalegających pod mułem.

"Mimo że lato jest upalne, to woda na powierzchni ma ok. 23 stopni Celsjusza, a głębiej temperatura jest jeszcze niższa. Dlatego po kilku godzinach nurkowania wypływaliśmy na powierzchnię chętnie, bo byliśmy dość zziębnięci" - wspomina naukowiec.

Wydobyte przedmioty po ich analizie, konserwacji i opracowaniu, trafią do Muzeum Pojezierza Myśliborskiego w Myśliborzu.

Szymon Zdziebłowski

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg