Naukowcy sporządzili listę takich miejsc.
Amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu Stanforda i Uniwersytetu w Northwestern na pierwszym miejscu wskazują puby i restauracje, jako potencjalne miejsca, w których najszybciej możemy zarazić się koronawirusem. Dlaczego? Bo w restauracji trudno o odpowiedni dystans pomiędzy klientami a personelem lokalu. Poza tym podczas posiłku musimy zdjąć maseczki.
Kolejnym miejscem, w którym najczęściej się zarażamy, zdaniem ekspertów, jest siłownia. Intensywne ćwiczenia zmuszają nas do szybkiego oddychania, a trudno ćwiczyć w maseczkach, dlatego w pomieszczeniu dochodzi do krążenia aerozolów koronawirusa w powietrzu. Poza tym w siłowniach trudno o zachowanie dystansu.
Przeczytaj też: Liczba ofiar koronawirusa w Europie przekroczyła 300 tysięcy
Na trzecim miejscu amerykańscy eksperci wymieniają hotele. Powodem jest brak możliwości zachowania dystansu w hotelowych restauracjach, na basenach, w siłowniach, w recepcji i w innych miejscach. Naukowcy mają także wątpliwości co do rzetelności dezynfekcji pomieszczeń po poprzednich gościach.
Szkoły i przedszkola. Dzieciom trudno zrozumieć i zaakceptować zasady zachowania bezpiecznego dystansu. Zarażają się nawzajem od siebie, a potem przenoszą wirusa na domowników.
Na liście znajdują się także sklepy. Na przedmiotach wirus może przetrwać nawet do 72 godzin. Stąd tak ważna prośba obsługi sklepów o dokładne dezynfekowanie rąk lub zakładanie jednorazowych rękawiczek.
Kolejnymi miejscami, w których zarażamy się koronawirusem są szpitale i przychodnie lekarskie. Między innymi dlatego w szpitalach zabronione są odwiedziny pacjentów, a większość przychodni lekarskich przeszło na teleporady lekarskie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Niezwykle mało wiadomo na temat tamtejszej bioróżnorodności.
Zmiany te przynajmniej częściowo mogą być odwracalne, ale dopiero w dłuższym okresie.
Jako główną przyczynę tej poprawy wskazuje się zmniejszenie emisji przemysłowych.
To sugerują najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu York w Kanadzie.
Jedno mrugnięcie to dla nich 20 metrów, na których wiele może się wydarzyć.
Istotny jest zarówno rodzaj utworów, jak i poziom decybeli w kabinie pojazdu.