Jeden z głównych astronomów Uniwersytetu Harvarda twierdzi, że obiekt, który przeleciał w pobliżu Ziemi w 2017 r., nie był kometą ani asteroidą, tylko „raczej wytworem obcej technologii”.
Rozmowa o obcych cywilizacjach kojarzy się mało poważnie, ale temat powinien być jak najbardziej poważnie traktowany. Dzisiaj nikt nie śmieje się z poszukiwań życia na Marsie czy w atmosferze Wenus, a jeszcze 20–30 lat temu był to powód do żartów. Doktor Avi Loeb, szef instytutu astronomicznego Uniwersytetu Harvarda, wydał książkę, w której dzieli się swoimi wątpliwościami co do pochodzenia Oumuamua, bardzo dziwnego obiektu, który w 2017 r. przemknął przez naszą część Układu Słonecznego. Obiekt rzeczywiście mógł przypominać statek kosmiczny, był bardzo płaski i miał kilkaset metrów długości. Miał też niespotykany kolor oraz nie ciągnął za sobą (jak komety) warkocza gazów. Nie ma wątpliwości, że obiekt pochodził spoza Układu Słonecznego. Nie da się jego kształtu, właściwości i charakterystyki ruchu wytłumaczyć niczym, co dotychczas poznaliśmy. A to, zdaniem naukowca, może prowadzić do dwóch wniosków: albo to obiekt wybudowany przez obcą cywilizację, albo to obiekt naturalny, jednak wykorzystujący nieznane dotąd właściwości czy prawa fizyki. Zdaniem astronoma z Harvardu pierwszy scenariusz jest bardziej prawdopodobny. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Setki gatunków płazów znajdą się poza tolerowanym przez nie zakresem temperatur
Mówiąc może i więcej niż dokumenty pisane i znajdowane artefakty.
Zapotrzebowanie na jego czas obserwacyjny wciąż jest ogromne.
Odkrycie przemawia za większymi szansami na istnienie w przeszłości życia na Czerwonej Planecie.
Jedno mrugnięcie to dla nich 20 metrów, na których wiele może się wydarzyć.
Istotny jest zarówno rodzaj utworów, jak i poziom decybeli w kabinie pojazdu.