Obraz dinozaurów jako zwierząt zmiennocieplnych, a przez to lubiących tropiki, odchodzi w przeszłość. Okazuje się, że wiele gatunków dinozaurów przez cały rok zamieszkiwało Arktykę i rozmnażało się tam - informują naukowcy na łamach pisma "Current Biology".
Niemal wszystkie grupy arktycznych dinozaurów, od drobnych krewniaków ptaków po gigantyczne tyranozaury, pozostawały tam przez cały rok, nie migrując na zimę w cieplejsze strony - dowodzą naukowcy z University of Alaska w Fairbanks i Florida State University (USA).
Znaleźli oni dowody, że dinozaury rozmnażały się w Arktyce i gniazdowały. Odkrycie to przeczy wcześniejszym tezom, że dinozaury na zimę migrowały do niższych szerokości geograficznych i składały jaja w cieplejszych regionach. Zarazem jest to przekonujący dowód, że dinozaury były stałocieplne.
Najnowsze badania przyniosły odkrycie drobnych zębów i kości siedmiu gatunków młodych dinozaurów, tuż przed lub zaraz po wykluciu. Niektóre zęby nie były większe od główki od szpilki.
W terenie naukowcy nosili wiadra z ziemią do pobliskiej rzeki, gdzie płukali materiał przesiewając przez sita, podobnie jak przy wydobywaniu złota. Następnie, w laboratorium, prowadzili dalsze badania. Razem ze studentami łyżeczka po łyżeczce oglądali pod mikroskopem pozostałe cząstki piasku.
Okres inkubacji tych dinozaurów wynosił od trzech do sześciu miesięcy. Z racji tego, że lata arktyczne są krótkie, to nawet gdyby dinozaury złożyły jaja wiosną, ich potomstwo ciągle byłoby zbyt słabe, żeby migrować jesienią w cieplejsze strony.
Wprawdzie w okresie kredowym globalne temperatury były znacznie wyższe, ale arktyczne zimy nadal wiązały się z czterema miesiącami ciemności, mrozami, śniegiem i małą ilością pożywienia roślinnego.
Blazary są ciałami niebieskimi, które mimo wielu lat obserwacji nie do końca pojmujemy.
Naukowcy o nagłówkach w internecie. Clickbaitowych i nie tylko.
Stoimy u progu egzystencjalnego kryzysu dotyczącego dzikich zwierząt na Ziemi.
Nie tylko opatrują własne rany, ale pomagają w tym także innym osobnikom.
Niezwykle mało wiadomo na temat tamtejszej bioróżnorodności.
Jedno mrugnięcie to dla nich 20 metrów, na których wiele może się wydarzyć.
Istotny jest zarówno rodzaj utworów, jak i poziom decybeli w kabinie pojazdu.