Amerykańska agencja kosmiczna NASA łączy naukę i wiarę, finansując projekt teologiczny na Uniwersytecie Princeton w New Jersey (USA). W inicjatywę zaangażowanych jest 24 teologów oraz eksperci z dziedziny astrofizyki i biologii. „Jakie byłyby konsekwencje dla ludzkiego społeczeństwa, gdyby okazało się, że kosmici istnieją” – między innymi to pytanie zadają sobie uczestnicy projektu.
Jak podaje brytyjski Daily Mail wśród nich znalazł się pastor Andrew Davison, absolwent biochemii z Oksfordu, który wypowiedział się na temat inicjatywy NASA na Facebooku. Uważa, że kluczem do odpowiedzi na tak zadane pytanie jest postawienie w centrum rozważań astrobiologii, nauki zajmującej się badaniem pochodzenia i ewolucji form życia we wszechświecie.
Jego zdaniem istnienie pozaziemskich cywilizacji rodzi konieczność pogodzenia tego faktu z wiarą. „Trzeba odpowiedzieć na szereg pytań, które łączą naukę i wiarę, np. co to jest życie, co to znaczy być żywym i jaka jest granica między człowiekiem a istotą pozaziemską?” – napisał pastor Davison.
Celem finansowanego przez NASA projektu ma być taka współpraca naukowców i teologów, aby ewentualne odkrycie pozaziemskich form życia nie było szokiem podczas przyszłych misji kosmicznych. Najbardziej prawdopodobną najbliższą misją załogową zorganizowaną przez Amerykanów jest lot na Marsa.
Cyfryzacja może się stać fałszywym bogiem, który dyktuje ludziom, co powinni myśleć i robić.
W ludzkim wykonaniu utworu muzycznego urzeka nas właśnie to, co nie jest "komputerowe".
Ślady tej ludności odnajdują w Jaskini pod Huczawą polscy archeolodzy.
System rakietowy SLS i kapsuła Orion, które zabiorą załogę w kosmos, są już prawie gotowe.
Obserwacja tych miejsc jest wyjątkowo trudna z powodu gęstych chmur pyłu i gazu.
Odkrycie pokazuje, że BMI nie jest i nie powinien być jedynym wskaźnikiem stanu zdrowia.
Czyli skąd rośliny na całym kontynencie wiedzą, czy dany rok będzie nasienny czy nie?
Chińscy naukowcy odkryli mech, który może znieść warunki typowe dla Marsa.