Po 20 latach ochrony gniewosz plamisty jest nadal jednym z najrzadszych gadów występujących w Polsce, a stan jego populacji jest krytyczny. Przyrodnicy analizują parametry siedlisk tego węża. Dane gromadzą dzięki tzw. nauce obywatelskiej.
W 2001 roku gniewosz plamisty trafił do pierwszego wydania Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt jako gatunek wyjątkowo zagrożony i narażony na wyginięcie. Wdrożono działania mające na celu jego lepszą ochronę: poza zakazem zabijania i odławiania nakazano ustalenie stref ochrony ostoi, miejsc rozrodu i regularnego przebywania osobników tego gatunku. Po 20 latach naukowcy mówią, że niewiele się zmieniło. Gniewosz to nadal jeden z najrzadszych gadów występujących w Polsce, a jego populacja jest zagrożona.
"Gniewosz plamisty to bardzo ciekawy przypadek. Jest niezwykle rzadki, a do tego bardzo trudny do badania, przez co słabo rozpoznany - mówi Stanisław Bury z Wydziału Biologii Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz członek Towarzystwa Herpetologicznego NATRIX. - Przez wiele lat właściwie nie było wiadomo, gdzie i w jakich ilościach wąż ten występuje na terenie naszego kraju".
Przypomniał on, że kiedy na początku lat 2000 powstawała Polska Czerwona Księga Zwierząt, w skali Polski znano zaledwie kilkanaście stanowisk, w których liczebność gniewosza przekraczała 10 osobników. Dlatego w 2016 r. Towarzystwo Herpetologiczne NATRIX rozpoczęło projekt gromadzenia danych na temat występowania gniewosza plamistego w Polsce, oparty o tzw. naukę obywatelską (ang. citizen science).
"Uruchamiając ten projekt wyszliśmy z założenia, że nauka obywatelska to najlepsze narzędzie do prowadzenia tego typu badań. Po pierwsze: aktywizuje ludzi, aby zwracali uwagę na to, co wokół nich żyje, a po drugie - pobudza świadomość i wrażliwość przyrodniczą społeczeństwa. Jest to szczególnie ważne teraz, gdy wiele gatunków, które żyją w naszym otoczeniu, może niedługo wyginąć. Póki są, warto je obserwować. Nadal jest bowiem wiele osób, które bezmyślnie zabijają przedstawicieli nawet najrzadszych gatunków - zauważa Aleksandra Kolanek, prezeska Towarzystwa i koordynatorka projektu. - Po drugie: nauka obywatelska pozwala skuteczniej +zmapować+ występowanie gatunku, a to dlatego, że naukowców badających gady jest niewielu i nie są w stanie dotrzeć wszędzie tam, gdzie dociera przeciętny obywatel, zaopatrzony w smartfon z możliwością zrobienia zdjęcia".
Projekt okazał się skutecznym narzędziem - podsumowują przyrodnicy. W ciągu pięciu lat jego trwania zebrano informacje na temat 1196 obserwacji gniewosza, zlokalizowanych nierównomiernie na terenie całego kraju. "Ostatecznie okazało się, że w Polsce jest sporo miejsc, gdzie gniewosz plamisty bytuje. Jednak mimo tego nie możemy niestety powiedzieć, że ma się u nas dobrze, a przynajmniej lepiej niż przed 20 laty - mówi Bury. - Chodzi o to, że wzrost liczby obserwacji gniewosza plamistego jest ściśle związany z liczbą osób zaangażowanych w gromadzenie i przekazywanie danych. Ten gwałtowny wzrost należy więc interpretować jako przejaw efektywności nauki obywatelskiej, a nie zwiększenia liczebności lub rozszerzania zasięgu gniewosza".
Dalsza analiza zebranych wyników pozwoliła stwierdzić, że nadal - tak, jak 20 lat wcześniej, w zdecydowanej większości przypadków liczebność gniewoszy w obrębie danego stanowiska nie przekracza 10 osobników. Są także miejsca, w których stwierdzono pojedyncze osobniki. Zdaniem naukowców może to oznaczać, że populacje gniewosza giną, wymierają. Tak niska liczebność jest bowiem podstawowym czynnik ryzyka zaniku gatunku na danym obszarze.
Co ważne, spośród wszystkich 1196 stanowisk, na których wykryto obecność gniewosza, tylko 3 okazały się być objęte skierowaną na ten właśnie gatunek ochroną (strefy ochrony ostoi), a 110 znajdowało się w obrębie rezerwatu przyrody bądź parku narodowego. Oznacza to - podkreślają członkowie Towarzystwa NATRIX - że ponad 90 proc. stanowisk bytowania tego skrajnie zagrożonego węża, nie jest skutecznie chronionych!
Przyrodnicy zauważają, że w Polsce istnieje duży problem z tworzeniem faktycznych stref ochrony ostoi; rozwój obszarów chronionych przebiega w niezwykle powolni albo wręcz wcale. "Na przykład od roku 2001 nie powołano u nas ani jednego nowego parku narodowego, a od 2016 roku nie zwiększono powierzchni parków już istniejących" - zaznaczają.
W przypadku gniewosza problem wydaje się szczególnie nasilony, gdyż - z niewyjaśnionych powodów - prawna ochrona tych zwierząt jest słabsza, niż pozostałych gatunków zagrożonych. Obecnie istnieją w kraju zaledwie 3 strefy ochronne gniewosza, podczas gdy w przypadku ptaków jest ich ponad 3 tysiące, a w przypadku pozostałych dwóch gatunków równie zagrożonych gadów (czyli żółwia błotnego i węża Eskulapa) - łącznie 36.
Przyrodnicy przypominają, że "ikonicznym przykładem lekceważenia potrzeby ochrony populacji i siedlisk tego gatunku jest krakowski Zakrzówek. Wszystkie dotychczasowe wnioski o objęcie tego stanowiska ochroną strefową zostały odrzucone, pomimo przytłaczającej ilości argumentów wskazujących na regularność występowania i rozrodu gniewosza w tym miejscu, a jednocześnie wysoki stopień zagrożenia stanowiska zabudową".
Wszystkie osoby chętne do włączenia się w akcję mogą nadsyłać informacje o swoich obserwacjach na adres: towarzystwo.natrix@gmail.com. Lokalizacja obserwacji powinna być określona jak najdokładniej, najlepiej w postaci współrzędnych. Przyrodnicy udostępnili na swojej stronie internetowej instrukcję wideo (https://www.facebook.com/th.natrix/posts/2341824042563253?notif_id=1560507648510061), dzięki której można dowiedzieć się, jak pozyskać współrzędne geograficzne bez odbiornika GPS.
Zarejestrowani użytkownicy mogą także zgłaszać swoje raporty przez stronę: ornitho.pl.
Katarzyna Czechowicz
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.