Cyfrowe życie po śmierci
Sposób na "rozmowę" z nieżyjącą osobą niesie dużo problemów etycznych. Od zmarłych nie da się uzyskać zgody na wykorzystanie ich danych i wizerunku. Nie mogą oni także wyrazić sprzeciwu, jeśli bot w ich imieniu powie coś, z czym sami by się nie zgodzili. Szymon Zmarlicki /Foto Gość

Cyfrowe życie po śmierci

PAP

publikacja 01.11.2025 08:09

Coraz więcej osób wykorzystuje sztuczną inteligencję, by odzyskać namiastkę kontaktu ze zmarłymi lub zapewnić sobie "cyfrowe życie po śmierci" - powiedział PAP etyk dr Tomasz Hollanek. Komercjalizacja takich technologii to ryzykowny eksperyment, dotykający wyjątkowo wrażliwej sfery emocji - dodał.

Pomysł na "cyfrowe życie po śmierci" nie jest nowy. Od lat powstają aplikacje i serwisy pozwalające zachować wspomnienia o zmarłych w formie cyfrowej - wyjaśnił w rozmowie z PAP dr Tomasz Hollanek z Uniwersytetu w Cambridge, etyk zajmujący się problemami sztucznej inteligencji. Nowoczesne modele AI nadały jednak tym pomysłom zupełnie nowy wymiar - umożliwiły tworzenie czatbotów, które potrafią mówić i zachowywać się jak konkretna osoba, także taka, która już nie żyje. Takie programy określa się mianem "deadbotów" lub "griefbotów".

Najwięcej kontrowersji budzą narzędzia pozwalające na cyfrowe "wskrzeszenie" zmarłej osoby. Dziś chatbota można stosunkowo łatwo zaprogramować tak, aby odpowiadał w sposób przypominający styl mówienia konkretnego celebryty czy polityka. Systemy te analizują unikalne słownictwo i sposób formułowania zdań w publicznych wypowiedziach danej osoby, a następnie starają się odwzorować te cechy. Podobnie, na podstawie nagrań rozmów czy wymienionych wiadomości, możliwe jest odtworzenie sposobu komunikowania się zmarłego bliskiego.

Ekspert wskazał, że taki sposób na "rozmowę" z nieżyjącą osobą niesie dużo problemów etycznych. Od zmarłych nie da się uzyskać zgody na wykorzystanie ich danych i wizerunku. Nie mogą oni także wyrazić sprzeciwu, jeśli bot w ich imieniu powie coś, z czym sami by się nie zgodzili.

Na te wyzwania odpowiada druga kategoria produktów w sektorze digital afterlife - przeznaczona dla osób, które za życia świadomie gromadzą własne dane, aby stworzyć swoją pośmiertną reprezentację. - To narzędzia, które w pewnym sensie pozwalają kontrolować, w jaki sposób inni będą nas pamiętać - wyjaśnił Hollanek.

Świadomie tworzone griefboty nie są jednak całkowicie wolne od zagrożeń - związanych np. z tym, jak "cyfrowy duch" jest odbierany przez bliskich.

Badacz zaznaczył też, że - poza zastosowaniami prywatnymi - istnieją produkty mające na celu odtworzenie postaci publicznych lub historycznych, by zachować ich świadectwo. - Możemy mówić np. o projektach, które pozwalają w nowym formacie przechować wspomnienia osób, które przeżyły Holokaust lub inne konflikty - dodał.

Jak wyjaśnił Hollanek, trudno oszacować, ile osób korzysta w ten sposób z nowych technologii, ponieważ griefbota można stworzyć zarówno przy użyciu specjalistycznych rozwiązań, jak i powszechnie dostępnych narzędzi. Nawet ChatGPT można zaprogramować tak, aby udawał konkretną osobę.

Badacz wyjaśnił, że największe podmioty w tej branży pochodzą z USA i Korei Południowej. Coraz częściej pojawiają się także firmy europejskie, m.in. z Niemiec i Włoch. Oferta obejmuje zarówno rozwiązania tanie, jak i produkty kosztujące kilkanaście tysięcy euro lub więcej.

Dr Hollanek uczestniczy obecnie w projekcie badawczym, kierowanym przez dr Katarzynę Nowaczyk-Basińską, analizującym międzykulturowe różnice w postrzeganiu cyfrowej nieśmiertelności. Naukowcy porównują postawy wobec tego zjawiska na podstawie badań fokusowych w Polsce, Indiach i Chinach oraz rozmów z ekspertami zajmującymi się problematyką śmierci.

Badacz zwrócił uwagę, że we wszystkich badanych grupach pojawiały się obawy związane z dominacją w branży prywatnych, nastawionych na zysk podmiotów. - Pojawia się pytanie, czy taki model biznesowy powinien w ogóle obejmować produkty związane z tak delikatną sferą, jak śmierć, żałoba czy godzenie się z własną doczesnością - powiedział.

Jednocześnie większość ekspertów nie sprzeciwiała się kategorycznie eksperymentom z technologią, wskazywali jednak na pilną potrzebę regulacji. W kontekście praktyki prawnej dr Hollanek podkreślił rolę rozporządzenia UE w sprawie AI, które nakłada na producentów czatbotów obowiązek wyraźnego informowania użytkowników, że wchodzą w interakcję ze sztuczną inteligencją, a nie człowiekiem. W Stanach Zjednoczonych trwają rozmowy nad ochroną wizerunku po śmierci.

Branża pozostaje w dużej mierze nieregulowana. To, co firmy teraz robią, jest wielkim eksperymentem w obszarze wyjątkowo wrażliwym - podsumował Hollanek.

Wojciech Steć (PAP)

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona