Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku poinformowała w środę, że odstrzał żubrów w Puszczy Boreckiej na Mazurach jest konieczny m.in. po to, by stwierdzić, czy niektóre osobniki nie są chore na gruźlicę.
Rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych (RDPL) Jarosław Krawczyk wydał w środę oświadczenie, w którym potwierdził podaną wcześniej PAP przez Nadleśnictwo Borki informację, że w Puszczy Boreckiej może zostać odstrzelonych 10 żubrów. Leśnicy uzyskali na to zgodę dyrektora Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
"Wiosną stwierdzono jeden przypadek gruźlicy u żubra z Nadleśnictwa Borki. Jest to choroba, której niestety nie można leczyć u zwierząt w stanie dzikim. Jest ona niebezpieczna dla innych żubrów, pozostałych dzikich zwierząt, bydła domowego, a także ludzi. Komisja, zajmująca się żubrami w Puszczy Boreckiej, w skład której wchodzą m.in. naukowcy, lekarze weterynarii, specjaliści z Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Białowieskiego Parku Narodowego, na podstawie przeprowadzonej obserwacji stada stwierdziła, że część osobników jest w bardzo złej kondycji zdrowotnej. Wg opinii komisji, przyczyną tego może być gruźlica" - napisał Krawczyk i dodał, że bez pobrania próbek od zwierząt nie da się stwierdzić występowania gruźlicy w tym stadzie.
"Nie ma możliwości ich pobrania (próbek - PAP) od zwierząt żyjących na wolności. Żeby uzyskać odpowiedź na pytanie, czy zły stan zdrowia u części żubrów jest spowodowany gruźlicą, musimy przeprowadzić odstrzał redukcyjny" - napisał Krawczyk.
Wcześniej nadleśniczy z Nadleśnictwa Borki zapewniał PAP, że ostrzałowi zostaną poddane tylko sztuki stare i chore, które nie są w stanie żyć w wolnościowym stadzie.
Krawczyk podkreślił też, że populacja żubrów w Puszczy Boreckiej, która liczy 110 sztuk tych zwierząt, jest zbyt duża jak na możliwości tamtejszego kompleksu leśnego. "Według naukowców optymalna liczebność populacji powinna wynosić na tym obszarze 90-100 zwierząt. Wynika to z naturalnej pojemności środowiskowej Puszczy Boreckiej. Zbyt duże zagęszczenie zwierząt w stosunku do pojemności środowiska naturalnego powoduje spadek kondycji żubrów, a to oznacza, że będą krócej żyły, trudniej się rozmnażały, szybciej będą się przenosiły między nimi choroby" - dodał rzecznik.
Z informacji przekazanych PAP przez Krawczyka wynika, że obecnie w całej Polsce żyje ok. 1500 żubrów, co roku przybywa ich o 10 proc. Większość żubrów żyje na wolności. "Jednak w wielu miejscach liczebność stad od dawna przekracza możliwości kompleksów leśnych w których bytują, ponieważ jest tam za mała baza żerowa" - przyznał Krawczyk i dodał, że "rozwiązaniem jest szukanie nowych miejsc i wsiedlanie tam żubrów, jednak są z tym problemy (...) albo sztuczne regulowanie populacji poprzez eliminowanie najsłabszych osobników, żeby zachować stada we właściwej kondycji i zwiększyć szanse ich utrzymania w dłuższej perspektywie".
W Nadleśnictwie Borki na Mazurach selektywny odstrzał żubrów prowadzony jest od wielu lat. Odstrzałów tych nie dokonują leśnicy, ale są one sprzedawane myśliwym z całego świata, a pieniądze uzyskane w ten sposób przeznaczane są na utrzymanie stada. W przeszłości w Puszczy Boreckiej na żubra polował m.in. król Hiszpanii Juan Carlos.
Niezwykle mało wiadomo na temat tamtejszej bioróżnorodności.
Jako główną przyczynę tej poprawy wskazuje się zmniejszenie emisji przemysłowych.
To sugerują najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu York w Kanadzie.
W ponad 350 pracach naukowych opisał ok. 400 okazów zwierząt żyjących w Bajkale.
Jedno mrugnięcie to dla nich 20 metrów, na których wiele może się wydarzyć.
Istotny jest zarówno rodzaj utworów, jak i poziom decybeli w kabinie pojazdu.