Podniebni szpiedzy

– Od małego lubiłem patrzeć na samoloty i wyobrażać sobie widok z góry. Z czasem zacząłem nimi latać, a niedawno kupiłem swojego drona. Mimo że ja pozostaję na ziemi, dzięki niemu mogę choć trochę poczuć się jak w chmurach – mówi pan Wojciech.

Dronem można nazwać każdy pojazd, który jest zdalnie sterowany – czy to śmigłowiec, quadrocopter, hexacopter, octocopter (odpowiednio z czterema, sześcioma i ośmioma wirnikami) czy samolot. Bezzałogowe maszyny latające (ang. unmanned aerial vehicle) znane były już na początku XX wieku. Współcześnie używane są nie tylko do działań wojskowych, ale także przez prywatne osoby: do wykonywania najprostszych usług fotograficznych, filmowania wesel, kręcenia masowych imprez lub filmów promujących miasta czy regiony, inspekcji trudno dostępnych obiektów, patrolowania lasów. Korzystają z nich właściwie wszystkie służby mundurowe.

Z góry widać lepiej
Coraz więcej fotoreporterów korzysta z bezzałogowych samolotów, by robić zdjęcia także z nieba. Jednym z nich jest Antoni Witwicki, który od trzech miesięcy ma drona i ciągle doskonali się w tej formie wykonywania zdjęć. Co go do tego skłoniło?

– Dostęp do przestrzeni nieosiągalnej z punktu widzenia pieszego. Dla mnie to szansa pokazania miejsc nieco inaczej niż dotychczas – wyjaśnia. Przyznaje, że czasem się stresuje, że komuś wyrządzi krzywdę, jeśli utraci łączność z dronem. Regularnie robi zdjęcia postępów budowy DTŚ w Gliwicach oraz Hali Gliwice.

– Sprzęt z czasem tanieje i staje się dostępny dla ogółu. Jednak nigdy nie stanie się obowiązkowym wyposażeniem fotoreporterów – uważa Antoni Witwicki.

Z kolei panu Wojciechowi, miłośnikowi militariów z Gliwic, dron służy do celów rekreacyjnych. – Wykorzystuję go do robienia filmików z wakacji i do oglądania okolicy, gdzie właśnie buduję dom. Z góry wszystko zupełnie inaczej wygląda – opowiada. Wspomina także, że najprostsze modele bezzałogowych samolotów można już kupić za nieco ponad tysiąc złotych.

– Kiedyś ludzie musieliby odłożyć parę wypłat, żeby kupić taki sprzęt, a obecnie za przyzwoite pieniądze można mieć naprawdę zaawansowany model – dodaje.

Próba nad A4
Po nowelizacji prawa lotniczego, by wykonywać loty platformami bezzałogowymi inne niż sportowe lub rekreacyjne, trzeba mieć odpowiednie kwalifikacje. Gliwicka firma Flytronic jako pierwsza w Polsce otworzyła ośrodek szkoleniowy dla operatorów bezzałogowych statków powietrznych (UAVO), certyfikowany przez Urząd Lotnictwa Cywilnego. Uczy m.in. podstaw prawa lotniczego, zasad wykonywania lotów, reguł bezpieczeństwa czy wiedzy ogólnej o bezzałogowym statku powietrznym. Amatorzy jednak powinni wiedzieć, żeby nie latać w pobliżu lotnisk ani nad miastami. Konieczne jest także, by zawsze mieć swojego drona w zasięgu wzroku oraz by jego waga nie przekraczała 25 kilogramów.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| NAUKA, TECHNIKA

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg