Od 2030 roku wszystkie satelity wysyłane na ziemską orbitę będą miały wbudowany system autodestrukcji. A co z ogromną ilością śmieci, które zdążyliśmy podczas podboju kosmosu wyprodukować? Jest na nie sposób.
Sposób nietani. Z wstępnych szacunków wynika, że koszt utylizacji niedziałającego satelity będzie porównywalny z kosztem jego budowy. Ale nie ma wyjścia. Naukowcy z Amerykańskiej Agencji Kosmicznej NASA kilka lat temu policzyli, że na ziemskiej orbicie znajduje się kilkadziesiąt tysięcy kawałków złomu. A te kalkulacje i tak dotyczą tylko śmieci większych niż 10 cm. Te większe kawałki śledzone są przez… wojska ochrony rakietowej USA i kilka systemów cywilnych. Powodem jest to, że są one ogromnym zagrożeniem dla nowych obiektów na orbicie, satelitów czy misji badawczych. Ale także dla ludzi, którzy przecież coraz częściej latają w kosmos. Kosmiczny złom jest też utrudnieniem dla astronomów prowadzących obserwacje z powierzchni Ziemi. Każdy taki obiekt trzeba śledzić. Trzeba zawsze wiedzieć, gdzie jest. Mniejszych kawałków nie sposób policzyć. Śmieci w kosmosie to nie tylko resztki statków kosmicznych, starych satelitów, rakiet, zużytych zbiorników paliwowych czy stacji orbitalnych. To także zwykłe odpadki i nieczystości pozostawione po astronautach, którzy przebywają w kosmosie przez długie tygodnie. Tych resztek nie opłacało się przywozić na Ziemię, więc wyrzucano je... za burtę.
Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.