Dzieci urodzone w wyniku zapłodnienia in vitro są dziesięciokrotnie bardziej narażone na rzadkie schorzenia genetyczne niż pozostałe.
Genetyk z Uniwersytetu Medycznego w Toronto dr Rosanna Weksberg zaapelowała do o prowadzenie wnikliwej obserwacji dzieci urodzonych w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego. Jej apel nie spotkał się jednak z życzliwym przyjęciem.
Podczas sympozjum w Toronto dr Weksberg stwierdziła, że w jej klinice leczy coraz więcej dzieci z rzadkimi chorobami genetycznymi, np.: z zespołem Beckwith-Wiedemanna i zespołem Angelmana.
Zespół Beckwith-Wiedemanna zdarza się średnio raz na 13 tys. osób. Wśród ludzi poczętych in vitro – raz na 1,3 tys., a więc dziesięciokrotnie częściej. Jego objawy to nierówna wielkość kończyn, rozszczep języka i wysokie ryzyko raka nerki.
Z kolei zespół Angelmana występuje średnio raz na 15 tys. Także w tym przypadku zagrożenie dla osób poczetych in vitro jest dziesięciokrotnie wyższe (raz na 1,5 tys.) Zespół ten powoduje poważne upośledzenie umysłowe i zaburzenia mowy.
Ponadto w populacji dzieci poczetych in vitro zwiększone jest prawdopodobieństwo urodzenia z niską masą urodzeniową. Znacznie wyższe jest tez zagrożenie autyzmem.
Dr Weksberg mówiła, że chciałaby podjąć bliższą współpracę z klinikami in vitro w celu monitorowania dzieci cierpiących z powodu rzadkich wad genetycznych, ale żadna z placówek nie była zainteresowana współpracą.
Według doniesień francuskich uczonych z 2010 r. tzw. techniki wspomaganego rozrodu dwukrotnie zwiększają ryzyko deformacji dziecka. Ponad 4 proc. dzieci poczętych in vitro cierpiało z powodu jakiejś wady wrodzonej. Brytyjski urząd Human Fertilisation and Embryology Authority stwierdził 2 lata temu, że dzieci z in vitro są o 30 proc. bardziej narażone niż pozostałe na wady genetyczne. Osiem lat temu na sympozjum w Melbourne przedstawiono dowody, wedle których pewne techniki zapłodnienia in vitro mogą doprowadzić do powstania wad wrodzonych, np. w postaci „niejednoznacznego wykształcenia genitaliów”.
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.