W Karlinie wszyscy wiedzą, kto „bije ryby” prądem, a kto stawia sieci. I potępiają. Ale chętnych na nielegalnego łososia nie brakuje, więc kłusownicy mają się dobrze.
Rozgoryczeni są też strażnicy ryb, że prokuratura przymyka oko na kłusownictwo. – Ludzie stanowiący prawo oraz prokuratorzy i sędziowie cały czas podchodzą do sprawy z myślą: to tylko ryba. Wędkarze co roku płacą składki, 220 zł. Za te pieniądze m.in. zarybia się rzeki i jeziora. Kłusownik okrada więc nie tylko nas, wędkarzy – tłumaczy Grzegorz.
Traci państwo, bo na zarybianie trocią i łososiem wydaje rocznie około trzech milionów złotych. Traci też samorząd, bo wędkarze w końcu przestaną przyjeżdżać nad okoliczne łowiska.
– Znajomi, z którymi spotykam się na zawodach w całej Polsce, wychodzą z założenia, że lepiej zapłacić więcej i zafundować sobie wyjazd do Szwecji czy Norwegii, niż przyjeżdżać tutaj. Bo tam mają pewność, że złapią kilkanaście sztuk troci czy łososia, a tutaj jest loteria – dodaje młody strażnik.
Kłusowane, nie kradzione…
Władze Karlina wspierają policję w walce z kłusownikami. Z budżetu zostały wygospodarowane pieniądze na zwiększenie liczby patroli oraz zakup specjalistycznej odzieży.
– Gmina Karlino od kilu lat nastawiona jest na turystykę. To nasza strategia na przyszłość. Turystyka wędkarska też jest czymś, co do tego miasta może przyciągać tysiące ludzi. Walka z kłusownictwem jest w naszym interesie – wyjaśnia Waldemar Miśko, burmistrz miasta. W tym roku na ten cel przeznaczone zostanie 35 tys. zł. Rozszerzony zostanie także monitoring.
– Jest kilka kamer w mieście i spełniają swoją rolę. W poprzednich latach w biały dzień przy mostach stali „wędkarze” z podbierakami. Dzisiaj wiedzą, że są obserwowani – dodaje burmistrz.
Odbiorcami kłusowników są najczęściej lokalne smażalnie oraz małe sklepy spożywcze. Strażnicy zgodnie podkreślają: jeśli nadal będzie zbyt na nielegalną rybę i przyzwolenie społeczne na kłusowanie – nic się nie zmieni.
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.