Portugalskie gminy nie dają sobie rady z wilkami i sępami, które dziesiątkują stada owiec w północnej części tego kraju. Samorządowcy apelują do rządu o wsparcie.
Według szacunków Samuela Infante z ekologicznej organizacji Quercus, straty spowodowane przez drapieżne zwierzęta w portugalskim rolnictwie należy szacować na setki tysięcy euro rocznie.
"Każdego dnia służby utylizujące martwe zwierzęta w Portugalii zbierają około 1000 sztuk. Znaczna ich część pada ofiarą zgłodniałych wilków i sepów, które w związku z niedoborami dzikiej zwierzyny coraz bardziej przybliżają się do ludzkich zabudowań" - poinformował Infante.
Właściciele zdziesiątkowanych przez drapieżniki stad zgłaszają się do policji oraz władz samorządowych z prośbą o pomoc. Tymczasem wilki i sępy są chronione przez portugalskie prawo, a przepisy nie regulują zasad przeciwdziałania atakom ze strony chronionych zwierząt.
"Rolnicy, którzy próbują walczyć z drapieżnikami, są narażeni na surowe kary. Składane w ostatnim roku prośby samorządów do władz państwowych o interwencję niewiele dały" - powiedziała Palmira Goncalves ze Stowarzyszenia Hodowców Żywności Biologicznej (ARAB).
W ocenie ekspertów ze Stowarzyszenia Ochrony Wilka Iberyjskiego (ACHLI) atakom dzikich zwierząt na stada owiec może skutecznie przeciwdziałać polityka odradzania wymarłych w Portugalii populacji zwierząt leśnych, np. saren czy dzików.
Badacze wykorzystali dane z ponad 10 lat obserwacji pojawiających się na planecie zórz.
Mają posiadać cechy prehistorycznego, wymarłego ponad 10 tysięcy lat temu gatunku, wilka strasznego.
Pozwala przewidzieć zwiększone ryzyko śmiertelności i incydentów sercowo-naczyniowych.
Zakłócenia spowodowane przez człowieka mają znacznie szerszy wpływ, niż wcześniej sądzono.
Hiszpańsko-australijski zespół opracował pionierską metodę rozkładu plastikowych śmieci.
Odkryte w Alpach i Arktyce mikroorganizmy potrafią rozkładać plastik w niskich temperaturach.
Do substancji perfluoroalkilowych (PFAS) zaliczane są tysiące syntetycznych związków chemicznych.