Mimo niejasności z aktualnym stanem lądownika Schiaparelli jego misję ESA uważa za udaną - poinformowali przedstawiciele Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) na czwartkowej konferencji prasowej.
Agencja ESA podsumowała wyniki przeprowadzonej w środę w ramach misji ExoMars operacji - wejścia sondy na orbitę i lądowania na powierzchni planety.
Operacja miała być testem technologicznym - zaznaczyli przedstawiciele agencji. W trakcie operacji uzyskano wiele danych niezbędnych do kolejnego etapu misji ExoMars w 2020 roku, w ramach którego planowane jest wysłanie na Marsa lądownika i łazika.
Elementem testów było też przekazywanie danych z lądownika do sondy orbitalnej (a potem przez sondę na Ziemię) - co się udało.
Na konferencji potwierdzono m.in., że Schiaparelli przeszedł przez górne warstwy, osłona termiczna zadziałała poprawnie, spadochron otworzył się zgodnie z oczekiwaniami. Jednak później lądownik zaczął zachowywać się inaczej niż się spodziewano (w trakcie przejścia z fazy spadochronowej do fazy z uruchomionymi silnikami hamującymi).
Przedstawiciele ESA zastrzegli, że na analizę otrzymanych danych agencja potrzebuje więcej czasu. Analiza danych pozwoli dokładnie określić zachowanie lądownika w ostatnich sekundach przed lądowaniem. Gdy zostaną określone parametry sondy w momencie jej zetknięcia z gruntem - dopiero wtedy można będzie powiedzieć, czy Schiaparelli wylądował poprawnie, czy uległ uszkodzeniu.
Za całkowity sukces ESA uznała natomiast główną część misji ExoMars - manewry sondy orbitalnej Trace Gas Orbiter (TGO). W środę sonda ta poprawnie weszła na orbitę eliptyczną wokół Marsa, jej stan jest dobry i będzie prowadziła zaplanowane badania naukowe - potwierdzono.
Agencja potwierdziła również, że sonda orbitalna otrzymała przekaz od lądownika. Zebrano też wszystkie inżynieryjne dane z wejścia w atmosferę.
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.