Fragment książki "Jeden świat. Wzajemne relacje nauki i teologii", Wydawnictwo WAM, 2008 .:::::.
Pomysł ten jest bardzo sprytny. Jest obciążony różnymi rodzajami trudności teoretycznych, lecz jest bez wątpienia poprawny i teoria Gutha mogłaby zadziałać. Załóżmy wspaniałomyślnie, że nasz świat powstał w ten właśnie sposób. Trzeba by dopowiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze, jedynie dokonując ogromnego nadużycia językowego można by nazwać próżnię w mechanice kwantowej niczym. Jej naturę określa szereg różnych pól kwantowych, których istnienie w niej się zakłada (nawet jeśli każde z nich znajduje się w stanie najniższej energii), oraz prawa fizyki, którym owe pola podlegają. Ów wypełniony fluktuacjami twór to raczej pełnia niż próżnia. Po drugie, nawet jeśli teoria ta podważałaby istnienie Boga deistów, którego rola sprowadzałaby się do podpalenia lontu pod Wielkim Wybuchem i który przeszedłby następnie w stan spoczynku, bynajmniej nie zagraża ona wierze w Stwórcę, wyznawanej przez teologię chrześcijańską. Boskiego aktu stwórczego, podtrzymującego świat w istnieniu, teoria Gutha nie dotyczy. Prawa fizyki, którym podporządkowane są pola kwantowe, a których istnienie musimy założyć zanim zaczniemy w ogóle mówić językiem nauki o zachodzących w próżni procesach, są wyrazem woli i zamiarów Boga. Stwórca jest fundamentem procesów fizycznych, a nie ich uczestnikiem.
Inne zagadnienia związane z początkiem Wszechświata także mogą być źródłami konfliktu. Wspomnieliśmy już o roli, jaką przypadkowe przetasowywania [7] odgrywają w powstawaniu nowych form życia, współdziałając z koniecznymi prawami natury odpowiedzialnymi za dobór i zachowanie korzystnych zmian. Według takich autorów jak Monod fakt ten całkowicie przekreśla wszelką wiarę w cel określający bieg świata, gdyż tego, co powstaje w wyniku działania przypadku nie da się z góry przewidzieć. Niewątpliwie wydaje się, że sposób w jaki pojawiło się życie wskazuje na jego przygodność. Zdumiewające możliwości ukryte w prawach fizyki atomowej mogą przyczyniać się do rozwoju bardzo złożonych systemów, lecz ich konkretna forma zależy od przypadkowych okoliczności. Są to nie tylko dowolne mutacje genetyczne, ale także ingerencje nieprzewidzianych czynników zewnętrznych, takich jak zderzenie z Ziemią ogromnego meteorytu, które zgodnie z przypuszczeniami niektórych badaczy zmieniło bieg ewolucji, powodując wyginięcie dinozaurów.
Oczywiście można też zaprzeczać, że w ogóle mamy do czynienia z działaniem przypadku. Na przykład dla Donalda Mackaya [8] świat jest stenograficznym zapisem oddziaływania nieznanych przyczyn. Uważa on, iż wszystko, co się dzieje to realizacja z góry powziętego planu, dokonywana całkowicie pod boską kontrolą. Takiego przekonania nie sposób obalić logicznymi argumentami, lecz nie jest ono całkiem przekonywujące. Czemu Bóg zdecydował się ukryć swe działanie pod pozorem przypadkowości? Atrakcyjniejszy jest pogląd Peacocke’a [9], który twierdzi, że przypadek, realizując niespełnione dotąd możliwości i pełniąc pozytywną rolę czynnika ujawniającego jest częścią boskiego planu.
____________________
[7] Jeśli chodzi o dostępne opracowanie wszystkich zagadnień związanych z przypadkiem, zob. D. J. Bartholomew, God of Chance, SCM, London 1984.
[8] D. M. Mackay, The Clockwork Image, Inter-Varsity Press, London 1974.
[9] A. R. Peacocke, Creation and the World of Science, dz. cyt., zwłaszcza rozdz. 3 i 5.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.