Polscy transplantolodzy biją na alarm. Od początku roku gwałtownie spadła liczba przeszczepów. Oczekującym na nie często nie starczy czasu. Niektórzy umrą. .:::::.
Lekarz w firmie komputerowej
Lekarze sami przyznają, że coraz częściej boją się rozmawiać z rodzinami zmarłych, czy zgodzą się na oddanie narządów bliskiego. Nie wszczynają nawet procedury, mającej na celu stwierdzenie śmierci pnia mózgu, co kwalifikuje do bycia dawcą. Nie chcą być posądzeni o szukanie osobistych korzyści materialnych, o żerowanie na cudzym nieszczęściu, jak to przedstawiają łowiące sensację media. W Polsce obowiązuje zasada zgody domniemanej.
A więc każdy, kto za życia nie zgłosił do Centralnego Rejestru Sprzeciwów, że nie chce oddać swoich narządów do przeszczepu, może być potencjalnym dawcą. Mimo że nie ma takiego obowiązku, lekarze zawsze pytają rodzinę o zgodę na pobranie narządów. Transplantolog prof. Jerzy Hołowiecki zdradził, że lekarz z jego zespołu transplantacyjnego z powodu tej społecznej i medialnej presji złożył wymówienie i przeniósł się do firmy komputerowej. – Dramatyczny jest fakt, że szpitale, które dotąd dokonywały pobrań narządów, zaczynają się z tego wycofywać – informuje prof. Kaliciński. – Co gorsza – ośrodki transplantacyjne zastanawiają się, czy warto kontynuować programy transplantacyjne.
Nie ma miejsca na pomyłkę
Jeszcze stosunkowo niedawno uznawano, że człowiek umiera wtedy, kiedy przestaje oddychać, staje się zimny, przestaje mu bić serce. Dziś definitywnie orzeka się zgon, kiedy zostaje stwierdzona śmierć pnia mózgu. – To pień mózgu decyduje, że oddychamy, mamy wszystkie podstawowe odruchy – wyjaśnia prof. Grenda. – Jego śmierć to stan, w którym wszelkie te czynności ustają. Kryteria śmierci pnia mózgu zostały ustalone w latach 80. i obowiązują na całym świecie. I to właśnie do nich mają zupełnie nieuzasadnione zastrzeżenia przeciwnicy przeszczepów.
Tłumaczą, że wynika to z ich przejęcia się sytuacją biorcy. – Procedura stwierdzenia śmierci pnia mózgu jest dokładnie określona, dwukrotnie przeprowadza się testy, których nie można dowolnie interpretować – mówi prof. Kaliciński. Orzeczenie zostaje potwierdzone przez komisję złożoną przez trzech lekarzy drugiej specjalizacji z zakresu m.in. neurochirurgii, patologii, anestezjologii. Tu nie ma miejsca na pomyłkę. Skrupulatnie przestrzegane są dodatkowe warunki wykluczające pobranie narządów. Należy do nich wykluczenie działania leków, które może pozorować zgon. Bada się ich poziom we krwi i zależnie od tego podejmuje czynności.