Czy my, rodzice, mamy świadomość, co nasze dzieci robią w internecie?
To pytanie retoryczne. Oczywiście, że nie mamy o tym pojęcia. Ufamy, że nie robią nic głupiego. Zaufanie to podstawa wychowania. Ale może czasami, ufając, warto sprawdzić. Dla ich dobra.
Nigdy nie mogłem zrozumieć, skąd wzięło się całkowicie błędne przekonanie, że internet daje anonimowość. W internecie nic nie jest anonimowe i nigdy anonimowe nie będzie. Być może z tego powodu część z nas uważa, że może pozostać bezkarna, robiąc głupie rzeczy. Znam przypadek dziewczynki, w zasadzie nastolatki, którą jej klasowi rówieśnicy wpisami w internecie doprowadzili na skraj rozpaczy. Jechali tak ostro, że dziewczyna nie wytrzymała i gdyby nie wsparcie rodziców i dość zdecydowana reakcja, mogłoby dojść do tragedii. Przekleństwa i wulgarne przezwiska przez kilka dni padały na forum klasy i nikt nie reagował. Choć czytało wielu. Niektórzy się dołączali, inni tylko (a może aż?) milczeli. Prowodyrów było dwoje. Koleżanka, siedząca w pierwszej ławce w kościele, pomagająca siostrze zakonnej w organizowaniu scholi, i kolega, wzorowy uczeń, sportowiec. Rodzice byli w szoku. Dziwili się, bo przecież ich dzieci… No kto by pomyślał? Oni chyba powinni. Teraz jest już trochę za późno.
Z jakiegoś powodu wciąż nie potrafimy zrozumieć, że świat nie dzieli się na ten prawdziwy – realny i ten udawany – cyfrowy. W tym realnym nie wypada komuś napluć w twarz, nie wypada go zwyzywać i oskarżyć np. o handel swoim ciałem. Ale w tym udawanym wszystko wolno. Bo co? Bo nikt się nie dowie? Bo nikt nie zapamięta? Bo nie uda się sprawdzić? Bo nikt nie potraktuje tego poważnie? Bo mniej zaboli? Co za brednie! Internet pamięta wszystko. Temu młodemu, zdolnemu sportowcowi ktoś może za kilka lat zrujnować karierę, przypominając głupotę młodości. Tej młodej dziewczynie ktoś może przypomnieć wulgaryzmy, gdy będzie się starała o pierwszą pracę. W świecie realnym, tym analogowym, wspomnienia, ekscesy i wybryki mogą ulec zapomnieniu. W internecie – nigdy.
My, drodzy rodzice, nie mamy bladego pojęcia, co nasze dzieci robią w internecie. Zabronić? Broń Boże. Uczyć i mieć pełną świadomość możliwości i zagrożeń. Tak na początek. Wiecie, ile kont wasze dzieci mają na popularnych serwisach społecznościowych? Ile z nich znacie, a ile to konta ukryte, zakładane pod pseudonimem, takim, o którym nie macie pojęcia? Czy wiecie, jakich słów, jakich zwrotów najczęściej wyszukują w przeglądarkach internetowych? Czy wiecie, kogo oglądają na platformach wideo? Przecież wielokrotnie z tymi osobami „spędzają” więcej czasu niż z wami. Kontrolować na każdym kroku? To, moim zdaniem, niewykonalne. Jasne, że ufać, ale też pamiętać, że ludzie (może szczególnie ci młodzi) robią głupie rzeczy. Te w internecie nigdy nie zostaną zapomniane. Więc może dobrze, dla ich dobra, ufając, choć czasami sprawdzić.
Ekspert o Starship: loty, podczas których nie wszystko się udaje, są często cenniejsze niż sukcesy
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.