Czy korzystanie ze słomek do napojów rzeczywiście szkodzi środowisku naturalnemu?
Jakiś czas temu grupa celebrytów zainicjowała akcję „Tu pijesz bez słomki”. Chodzi w niej w skrócie o to, by nie korzystać ze słomek do napojów, bo to szkodzi środowisku naturalnemu.
Szkodzi, bo słomek nie sposób używać wielokrotnie, a równocześnie są na tyle małe, że nawet ci, którzy segregują śmieci, wyrzucają je do pojemników ze śmieciami nieposegregowanymi. Moda, a w zasadzie niechęć do słomek przyszła do nas z USA, gdzie ichni celebryci też oburzają się na słomki. Podają przy tym kosmiczne liczby słomek, które co dnia są wyrzucane. Liczby, które – wystarczy poświęcić na ich sprawdzenie kilka minut – są wyssane z palca. Miliard, bilion, biliard – skąd mamy to wiedzieć, skoro nie lubimy matematyki?
Wracając na nasze podwórko. Grupa ludzi, która – z racji swoich dochodów, konsumpcji i luksusu – statystycznie najbardziej może szkodzić naszej planecie, protestuje przeciwko czemuś, co – znowu statystycznie – nie jest u nas żadnym problemem. Problemem są u nas ogromne ilości plastiku, które spalane są w domowych piecach. Problemem są tworzywa sztuczne, opakowania, opony, zużyty sprzęt RTV i AGD, wyrzucany bez segregowania do śmieci komunalnych, a bardzo często wprost do lasu. Problemem są palące się wysypiska, na których nie wiadomo, co się składuje. Tylko skąd my to wszystko mamy wiedzieć, skoro człowiek po kilkunastu latach edukacji nie jest nauczony, że wnioski wyciąga się z konkretnych informacji, a nie z plotek? Matematyka tego powinna uczyć.
Na świecie o słomkach mówi się źle z powodu zanieczyszczenia oceanów. Tyle tylko, że słomki w tym zanieczyszczeniu stanowią mały procent. Znacznie, znacznie większy stanowią butelki PET i foliowe worki. Słomki są gdzieś na końcu listy. Wśród krajów, które najbardziej zanieczyszczają plastikowymi odpadami, nie ma ani USA (gdzie antysłomkowa histeria sięgnęła zenitu), ani krajów europejskich (gdzie pojawiają się pierwsze symptomy tej histerii). Najbardziej zanieczyszczają Chiny, Indonezja i Filipiny. Zapewniam, tam akcji „słomka” nie będzie.
Dlaczego padło na słomki? Bo każdy, kto postulowałby zakaz używania butelek PET, zostałby wyśmiany. Słomki są czymś, co każdy widzi, można je spokojnie zastąpić, a skoro tak… łatwo można przeciw nim protestować. Celebryci, a wraz z nimi koncerny, uwielbiają sprawiać wrażenie „eko”. Usuwanie słomek jest super. Można się pokazać, a plastikowe słomki zastąpić… papierowymi. Co prawda te drugie znacznie bardziej obciążają środowisko, bo do ich wyprodukowania potrzeba więcej wody i energii, ale… skąd mamy to wiedzieć, skoro nie potrafimy liczyć?
I tak cieszymy się, że budujemy świat bez słomek, i idąc żwawo i w podskokach, kupujemy wędlinę opakowaną w dwa worki, samochód, który spala 10 l paliwa, i co chwila nowe buty… z plastiku. Ale czy bez matematyki jesteśmy w stanie dostrzec swoją hipokryzję?
Najbardziej mieszkańców Starego Kontynentu martwi sytuacja gospodarcza, międzynarodowa i migracja.
Badaczki ustaliły, że larwy drewnojada skuteczniej trawią plastik niż larwy mącznika.
Ekspert o Starship: loty, podczas których nie wszystko się udaje, są często cenniejsze niż sukcesy
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.