Chemia ma złą prasę. Kojarzy się z czymś sztucznym i szkodliwym. To nieporozumienie.
Jemy oczami
Lista E jest wykazem przebadanych, a przez to dopuszczonych dodatków do żywności. Ale tak jak w przypadku soli, niektórych z tych substancji dotyczą pewne limity (górne progi spożycia). Przy prawidłowo zbilansowanej diecie trudno je przekroczyć, lecz jeżeli ktoś źle się odżywia, może mieć na przykład nadmiar benzoesanów w organizmie (E211, E212 i E213 – odpowiednio benzoesan: sodu, potasu i wapnia). Benzoesany są powszechnie stosowane jako środek konserwujący, m.in. w przetworach pomidorowych. Czy związki te są szkodliwe? Nie, jeżeli spożywamy je w sposób racjonalny. Mogą być jednak groźne, jeżeli odżywiamy się źle, gdy w diecie pojawiają się produkty, w których benzoesanów jest dużo.
Numery E nie są nadawane w sposób przypadkowy (patrz: tabelka). Czy powinniśmy zatem zwracać szczególną uwagę na dodatki z którejś z tych grup? Tak, na grupę pierwszą – dodatki oznaczone kodem od E100 do E199. To barwniki. Prawda jest taka – i potwierdzi to każdy marketer, sprzedawca czy psycholog – że jemy oczami, podejmujemy decyzje konsumenckie na podstawie tego, co widzimy. Dlatego też szynka musi być różowiutka (choć w rzeczywistości wcale taka nie jest), napój gazowany – jaskrawy, a ser żółty – bardzo żółty. Dzisiaj barwi się niemal wszystko. Tymczasem w wielu produktach można by z tego zrezygnować, bo pigmenty nie służą ani większej trwałości, ani polepszeniu smaku – jedynie wyższej sprzedaży. Barwniki mają niewielkie progi bezpieczeństwa, a to oznacza, że ich nadużywanie może być szkodliwe.
Czy dodatki z grupy E są niebezpieczne? To pytanie jest nieprawidłowo zadane. Kod E jest tylko skrótowym sposobem nazywania (określania) substancji. Czasami jakiś produkt z tej listy zostaje usunięty (wtedy producenci żywności na rynek europejski nie mogą go stosować), czasami wykaz ten poszerza się o kolejny dodatek. Niektóre z nich służą temu, by żywność wzbogacać o pewne substancje, lecz często zdarza się tak, że dodatki te przyczyniają się do lepszego wyglądu, smaku i zapachu żywności.
Są dodatki, które służą utrzymaniu odpowiedniej konsystencji produktu (różnego rodzaju zagęszczacze czy gumy dodawane m.in. do jogurtów), a niektóre… nas oszukują. Doskonałym przykładem są związki, które zatrzymują wodę w mięsie. Robi się to, aby mięso więcej ważyło (czyli żebyśmy więcej za nie płacili) – wodę wtłacza się tam różnymi sposobami. Aby woda nie wypłynęła, jest „związywana” za pomocą związków chemicznych, głównie fosforanów (od E339 do E343) i pektyn (E440). Dzięki tym zabiegom w kilogramie mięsa w rzeczywistości jest go znacznie mniej. Inne dodatki powodują, że mięso dobrze wygląda i smakuje. Dzięki numeracji E klient jest w stanie na miejscu, w sklepie, sprawdzić, jaki jest skład tego, co kupuje. I niekoniecznie musi się znać na chemii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.