W pełni nie można kontrolować epidemii, reagujemy jednak na tyle sprawnie, że mówiąc obrazowo: gasimy pożar natychmiast, gdy tylko zaczyna się palić ściółka - powiedział w wywiadzie dla "Do Rzeczy" minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Szumowski podkreślał, że ogniska choroby w dalszym ciągu będą się pojawiać, bo epidemia się nie skończyła, natomiast dzięki izolacji chorych i wysyłaniu na kwarantannę osób, które miały kontakt z zakażonym, prawdopodobieństwo spotkania na ulicy osoby chorej na COVID-19 jest dziś bardzo małe.
"Epidemię udaje się opanować, ponieważ bardzo dobrze zareagowało państwo, wszystkie jego służby: inspekcja sanitarna, NFZ, wojewodowie, służby mundurowe. Bardzo dobrze zareagowało środowisko medyczne: lekarze, pielęgniarki, ratownicy, cały personel medyczny. Wspaniale zareagowało społeczeństwo. (...) To dzięki temu wszystkiemu dziś wychodzimy obronną ręką, jeśli chodzi o epidemię" - zaznaczył.
Na pytanie, czy epidemia jest w Polsce pod kontrolą, odpowiedział, że nie jest to adekwatne sformułowanie, bo epidemii nie da się w pełni kontrolować. Zaprzeczył też, że szczyt zachorowań może nastąpić w wybory. "Nic na to nie wskazuje.() Poza ogniskami we wszystkich województwach mamy spadek liczby zachorowań" - wyjaśnił.
Jak stwierdził, organizacyjnie jesteśmy przygotowani na drugą falę epidemii jesienią. "Możemy wrócić do szpitali jednoimiennych, są respiratory, środki ochrony. To zupełnie inna sytuacja niż w marcu" - zauważył.
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.