Pyton birmański, który jest gatunkiem skrajnie inwazyjnym na Florydzie, może wkrótce trafić do restauracji i na stoły lokalnych smakoszy - informuje CNN. Naukowcy muszą jedynie zbadać, czy poziom rtęci w mięsie tych gadów nie jest zbyt wysoki.
"Kiedy pytony są bezpieczne do spożycia, mogą być naprawdę pyszne" - mówi Donna Kalil, która do tej pory schwytała 473 osobniki. Kiedy zdarza jej się złapać mniejsze sztuki, o długości około 2 metrów, używa zakupionego w sieci zestawu do mierzenia poziomu rtęci, by potwierdzić, że można je bezpiecznie spożywać.
Kalil gotuje najpierw mięso w szybkowarze, by je zmiękczyć, a później dodaje je w sosie do makaronu, chili lub krótko podsmaża z warzywami.
Osiągające 5 do 7 metrów długości pytony występują głównie na południu Florydy, gdzie stanowią poważne zagrożenie dla lokalnej przyrody. Populacje wielu gatunków ssaków, takich jak oposy, szopy pracze, jelenie czy króliki, zmniejszyły się o ponad 95 proc. w miejscach zasiedlonych przez pytony.
Gatunek ten pochodzi z Azji Południowo-Wschodniej i zaczął pojawiać się w parku narodowym Everglades na południu stanu w latach 80., kiedy pojedyncze osobniki zostały wypuszczone lub uciekły hodowcom. Szacuje się, że co najmniej kilkadziesiąt tysięcy pytonów zamieszkuje obecnie tę część stanu, choć istnieją szacunki mówiące też o 200-300 tys.
Z powodu zagrożenia dla ekosystemu mieszkańcy Florydy są zachęcani do zabijania pytonów birmańskich przy każdej nadarzającej się okazji. W lipcu 2020 roku władze poinformowały o usunięciu 5 tys. osobników z Everglades.
Niestety, doskonałe przystosowanie tych zwierząt sprawia, że ich populacja zwiększa się o wiele szybciej niż ludzie są w stanie ją kontrolować.
Odkrycie przemawia za większymi szansami na istnienie w przeszłości życia na Czerwonej Planecie.
To pierwsze tak silne dowody na istnienie planety na orbicie biegunowej układzie podwójnym.
Wskazują one na wulkaniczną przeszłość planety, co ma ogromne znaczenie dla poszukiwań śladów życia.
Mogłoby to rozwiązać jedną z głównych kosmologicznych zagadek.
Jedno mrugnięcie to dla nich 20 metrów, na których wiele może się wydarzyć.
Istotny jest zarówno rodzaj utworów, jak i poziom decybeli w kabinie pojazdu.