Chińska bezzałogowa sonda kosmiczna Tianwen-1 weszła w środę na orbitę Marsa po niemal siedmiu miesiącach podróży z Ziemi - podała oficjalna chińska agencja prasowa Xinhua. To pierwsza w pełni chińska wyprawa na Czerwoną Planetę.
O godzinie 19.52 czasu pekińskiego (godz. 12.52 w Polsce) Tianwen-1 uruchomił silnik hamujący, a po 15 minutach wszedł na eliptyczną orbitę Marsa - poinformowała Chińska Państwowa Agencja Kosmiczna (CNSA). Jedno okrążenie wokół Czerwonej Planety ma zająć sondzie mniej więcej 10 ziemskich dni.
W ramach misji Tianwen-1 zaplanowano wejście na orbitę, lądowanie na Marsie i wypuszczenie na jego powierzchnię łazika. Jeśli misja się powiedzie, Chiny staną się pierwszym krajem, któremu uda się zrealizować wszystkie te trzy elementy w ramach swojej pierwszej ekspedycji na Marsa.
Sonda wyposażona jest w kilka przyrządów naukowych, za pomocą których będzie obserwować atmosferę i powierzchnię w poszukiwaniu oznak wody i lodu. Lądowanie ma nastąpić w maju lub czerwcu.
Sonda wystartowała z kosmodromu Wenchang na wyspie-prowincji Hajnan 23 lipca 2020 roku, wyniesiona największą chińską rakietą Długi Marsz-5. Przez 202 dni przebyła 475 mln km - podała Xinhua.
Poprzednia próba wysłania ekspedycji na Marsa, realizowana przez Chiny wspólnie z Rosją w 2011 roku, zakończyła się niepowodzeniem, ponieważ rosyjski statek kosmiczny przenoszący sondę rozpadł się nad Oceanem Spokojnym przed wyjściem z ziemskiej orbity.
W 2003 roku Chiny stały się trzecim państwem - po USA i byłym ZSRR - które wysłało w przestrzeń kosmiczną człowieka na pokładzie rakiety rodzimej produkcji. Od tamtej pory ChRL stara się dogonić w wyścigu kosmicznym USA i Rosję, aby stać się ważnym mocarstwem w tej sferze do 2030 roku.
Andrzej Borowiak
Odkrycie przemawia za większymi szansami na istnienie w przeszłości życia na Czerwonej Planecie.
To pierwsze tak silne dowody na istnienie planety na orbicie biegunowej układzie podwójnym.
Wskazują one na wulkaniczną przeszłość planety, co ma ogromne znaczenie dla poszukiwań śladów życia.
Mogłoby to rozwiązać jedną z głównych kosmologicznych zagadek.
Jedno mrugnięcie to dla nich 20 metrów, na których wiele może się wydarzyć.
Istotny jest zarówno rodzaj utworów, jak i poziom decybeli w kabinie pojazdu.