Fragment książki "Wszechświat Jenny", Wydawnictwo WAM, 2005 .:::::.
Zaczęły się pojawiać komórki bardziej wydajne o bardzo złożonej strukturze i skomplikowanych funkcjach. Następnie uformowały się grupy współpracujących ze sobą komórek. Potem przyszła kolej na organizmy wielokomórkowe, zbudowane z grup wyspecjalizowanych komórek. Grupy wyspecjalizowanych komórek przekształciły się w narządy i wkrótce istniały już we wszechświecie nowe, bardziej złożone jednostki, które miały serce, oczy, skórę, wątrobę, nerki, gruczoły, skrzela, mięśnie, układ nerwowy i mózg.
Pojawiły się rośliny i zwierzęta. Posiadły one niezwykłą zdolność zapełniania każdego nadającego się do zamieszkania obszaru formami życia idealnie dostosowanymi do rozwijania się na tym właśnie terenie. W tym miejscu należy wspomnieć o kolejnej, niezwykle sprzyjającej cesze planu budowy wszechświata. Chodzi mianowicie o to, że podczas gdy rośliny wykorzystują wodę, dwutlenek węgla i energię słoneczną do produkowania tlenu i związków węgla, zwierzęta wykorzystują tlen i związki węgla do produkowania - tak, zgadliście - wody, dwutlenku węgla i energii. W ten sposób powstaje niewiarygodnie zrównoważony ekosystem, w którym energia promieniowania wykorzystywana jest do zasilania całego procesu, a surowce są poddawane nieustannej utylizacji, dzięki czemu taniec życia może być kontynuowany.
Energia zasilająca nasze ciało pochodzi ze słonecznego światła, które jakaś roślina niewiele wcześniej zamknęła w związku chemicznym. Jesteśmy zrobieni z gwiezdnego pyłu, a paliwa dostarcza nam światło gwiazd. Chemiczny proces utleniania związków węgla dostarcza paliwa wszystkim zwierzętom. Wygląda na to, że węgiel i tlen zostały przeznaczone dokładnie do spełniania tego zadania. Ponadto, proces fotosyntezy w roślinach i proces utleniania (spalania) związków węgla, zachodzący w organizmach zwierząt, są, jak się wydaje, idealnie dopasowanymi elementami jednego planu.
Zycie pozostawało w oceanach przez około trzy miliardy lat, po czym wyszło na ląd. W oceanach odgrywało wariacje na podobne tematy: ryby, skorupiaki, korale, węgorze itp. Jest, oczywiście, możliwe, że w wodnym środowisku nie były potrzebne ręce, nogi, skrzydła czy w ogóle większa różnorodność kształtów. Nawet te zwierzęta lądowe (wieloryby, delfiny, foki), które powróciły do morza, ponownie przybrały rybi kształt ciała, jako model najlepiej nadający się do życia w morzu.
Na lądzie życie musiało sprostać wyzwaniom związanym z przetrwaniem w bardziej zróżnicowanych środowiskach. Rośliny zapuszczały korzenie i tworzyły sztywne pnie, na których wspierało się bujne listowie. Obdarzone świadomością zwierzęta mogły swobodnie chodzić, latać, pełzać, skakać, ślizgać się lub huśtać w tym listowiu. Zycie ewoluowało i ewoluowało, wypełniając wszystkie krańce ziemi działaniem, kolorami, zapachami, dźwiękami i znaczeniem.
Znaczeniem? Już słyszę naszych znajomych, zwolenników teorii przypadkowego wszechświata: „Jak możesz tak po prostu przeskakiwać do znaczenia? Istnienie samo w sobie nie zawiera pojęcia celu!”
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Zmiany te przynajmniej częściowo mogą być odwracalne, ale dopiero w dłuższym okresie.
Jako główną przyczynę tej poprawy wskazuje się zmniejszenie emisji przemysłowych.
Jedno mrugnięcie to dla nich 20 metrów, na których wiele może się wydarzyć.
Istotny jest zarówno rodzaj utworów, jak i poziom decybeli w kabinie pojazdu.