Fragment ceramicznej kadzielnicy w kształcie twarzy, świadectwa rytuałów religijnych w postaci naczyń ceramicznych - w sumie kilkaset zabytków odkryli polscy archeolodzy w czasie badań podwodnych w jeziorze Pet,n Itzá obok starożytnej stolicy Majów Nojpeten w Gwatemali.
Nojpeten było stolicą ostatniej z grup starożytnych Majów, która opierała się atakom europejskich zdobywców przez niemal 200 lat od momentu ich przybycia do Ameryki Środkowej. Znajdowała się na dzisiejszej wyspie Flores w południowej części rozległego jeziora Pet,n Itzá w Gwatemali. To m.in. wokół tego miejsca w sierpniu i wrześniu b.r. polscy archeolodzy podwodni przeprowadzili badania. O wynikach poinformowali PAP w styczniu.
"Obok starożytnej stolicy Majów odkryliśmy ponad pół tysiąca zabytków, m.in. przedmioty zatopione w czasie rytuałów religijnych" - opowiada PAP kierowniczka polskiego zespołu, archeolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, Magdalena Krzemień.
Miejsce, w którym odbywały się rytuały, znajdowało się na północ od wyspy, o czym świadczą liczne znaleziska. W jednym miejscu naukowcy dostrzegli trzy misy, umieszczone jedna w drugiej. Wewnątrz tej na górze znajdowały się fragmenty przepalonego drewna i obsydianu - szklistej skały wulkanicznej. Trzy misy spoczywały na większych naczyniach na trzech nóżkach. W jednej z nich archeolodzy odkryli obsydianowe ostrze mierzące niemal 20 cm. "Jego obecność jednoznacznie należy łączyć z rytuałem i ofiarą" - podkreśla badaczka.
Krzemień uważa, że odkrycia dokonano dokładnie w miejscu, w którym naczynia zostały pierwotnie złożone. Częściowo były zagrzebane pod dnem, dlatego nawet prądy nie były w stanie ich przemieścić.
"Zagadką jest to, w jaki sposób Majowie złożyli tę ofiarę tak, że naczynia nie rozproszyły się na większej powierzchni w czasie ich składania. Przypuszczamy, że zostały one opuszczone na dno w jakiegoś rodzaju sieci" - uważa archeolog podwodny Mateusz Popek z Instytutu Archeologii UMK w Toruniu.
Nieco dalej leżał częściowo zniszczony fragment kadzielnicy w kształcie ludzkiej głowy. Kierowniczka projektu mówi, że bardzo podobne odkrywano już wcześniej w świątyniach Majów na lądzie.
"Podczas niektórych ceremonii kadzielnice były celowo łamane. Tak też prawdopodobnie było i w tym przypadku" - dodaje.
Badaczka mówi, że jeziora były ważnym elementem świętego krajobrazu Majów, bo woda miała dla członków tej cywilizacji przede wszystkim wyjątkowe znaczenie symboliczne - postrzegana była jako medium, przez które zmarli przechodzą do świata podziemnego.
Nieco dalej na północ w rejonie wyspy El Hospital archeolodzy natknęli się na dnie na dużą muszlę z Morza Karaibskiego, co wskazuje na kontakty Majów z mieszkańcami Wybrzeża Karaibskiego. "Taka muszla mogła służyć jako instrument muzyczny. Być może należy ją łączyć z elitami lub sferą symboliczną, ponieważ przedmioty tego typu wiązane były z narodzinami, rytuałami dojrzewania, składaniem ofiar, wojną, a także światem podziemnym i śmiercią" - wylicza Krzemień.
Kierowniczka przedsięwzięcia podkreśla, że wszystkie zabytki znajdowały się na powierzchni dna jeziora - nie trzeba było nawet prowadzić wykopalisk. "Skoro na powierzchni odkryliśmy tyle przedmiotów, to zapewne w czasie wykopalisk natrafilibyśmy na jeszcze ich większą liczbę. Dlatego planujemy kontynuację naszych badań" - informuje Krzemień.
Postępy prac można śledzić na fanpage'u na Facebooku: https://www.facebook.com/Pet%C3%A9n-Itz%C3%A1-Project-Underwater-Archaeological-Expedition-to-Guatemala-169578100386508/
Zmiany te przynajmniej częściowo mogą być odwracalne, ale dopiero w dłuższym okresie.
Jako główną przyczynę tej poprawy wskazuje się zmniejszenie emisji przemysłowych.
Jedno mrugnięcie to dla nich 20 metrów, na których wiele może się wydarzyć.
Istotny jest zarówno rodzaj utworów, jak i poziom decybeli w kabinie pojazdu.