Na północy Etiopii archeolodzy odkryli kopalnię złota, która mogła należeć do biblijnej królowej Saby – donosi miesięcznik „Focus Historia”.
Królowa Saby przyjechała „do Jerozolimy ze świetnym orszakiem i wielbłądami, dźwigającymi wonności i bardzo dużo złota oraz drogocennych kamieni. Następnie przyszła do Salomona i odbyła z nim rozmowę o wszystkim, co ją nurtowało” – czytamy w Pierwszej Księdze Królewskiej.
Skąd pochodziło jej bogactwo? Archeolodzy od dawna głowili się nad tym pytaniem i być może właśnie teraz znaleźli na nie odpowiedź, dzięki ekspedycji Louise Schofield z British Museum.
„Schofield natrafiła na to miejsce dzięki kamiennej steli, na której wyryto znak słońca i półksiężyc – symbole królestwa Szeby. Pod kamieniem znajdowała się również inskrypcja w języku południowoafrykańskim (musnad), którym posługiwali się Sabejczycy” – pisze Marta Landau w tekście „Kopalnie królowej Szeby”.
Odkrycie komentuje także dr Michał Bieniada – archeolog z warszawskiego Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego, który pochyla się nad kwestionowaną dziś przez wielu naukowców historycznością Salomona i królowej Saby (Szeby), przez Etiopczyków zwanej Makedą, zaś przez wyznawców islamu Bilkis lub Balkis.
Więcej na ten temat w kwietniowym numerze miesięcznika „Focus Historia”.
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.