Około 60 głazów narzutowych z północno-zachodniej Polski przebadają naukowcy, by lepiej poznać przebieg ostatniego zlodowacenia na terenie naszego kraju. Ze wszystkich głazów pobiorą próbki, by - po raz pierwszy w historii, zbadać je metodą izotopów kosmogenicznych.
Projekt realizuje zespół pod kierownictwem dr. Karola Tylmanna z Zakładu Geologii Morza Wydziału Oceanografii i Geografii Uniwersytetu Gdańskiego.
Badania mają pozwolić m.in. ustalić ramy czasowe ostatniego zlodowacenia na terenie Polski. "Chcemy dowiedzieć się, kiedy lądolód zaczął się wytapiać i opuszczać teren naszego kraju. Chcemy też ustalić, kiedy zupełnie opuścił obszar Polski" - powiedział PAP dr Tylmann.
Zaznaczył, że na ten temat teoretycznie sporo już wiadomo. "Wiemy, że maksymalny zasięg lądolód osiągnął najprawdopodobniej 20 tysięcy lat temu, a opuścił on Polskę około 14 tysięcy lat temu. Jednak te dane nie są ścisłe: są źródła, które twierdzą, że maksymalny zasięg lądolód osiągnął około 21 czy nawet 24 tysiące lat temu, a opuścił nasz kraj około 12 tysięcy lat temu. Nasze badania mają doprecyzować te dane" - wyjaśnił dr Tylmann.
Dodał, że - dzięki innym badaniom, przeprowadzonym już wcześniej przez naukowców z kilku krajów, dziś dostępne są już dokładne dane dotyczące przebiegu ostatniego zlodowacenia na terenie Niemiec, Danii oraz Białorusi, Litwy i Rosji. "Kilkanaście lat temu wykonano już także stosowne badania na obszarze Polski północno-wschodniej. Nie ma natomiast takich danych dotyczących - szeroko pojętej - Polski północno-zachodniej. Jak dotąd nie przeprowadzono bowiem badań izotopowych ulokowanych w tej części kraju głazów narzutowych" - powiedział PAP dr Tylmann.
"Zebrane przez nas dane uzupełnią lukę, jaka powstała w prowadzonych w tej części Europy badaniach dotyczących ostatniego zlodowacenia, a tym samym pozwolą stworzyć kompletną chronologię dla ostatniego lądolodu na tym dużym obszarze" - powiedział PAP Tylmann.
Badaniom mają zostać poddane próbki pobrane z około 60 głazów narzutowych zlokalizowanych na północ od linii, na której leżą Leszno, Konin i Sierpc. Naukowcy starannie wyselekcjonowali głazy. Wybrali tylko te największe - o obwodzie przekraczającym pięć metrów (niektóre okazy mają nawet ponad 20 metrów obwodu), znajdujące się na płaskich powierzchniach wzgórz morenowych, które powstawały u czoła lądolodu.
W ocenie naukowców w przypadku takich głazów można z bardzo dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że - po wytopieniu przed tysiącami lat z lądolodu - nadal leżą w niezmienionym od tysiącleci położeniu. Dobór właśnie takich - nieruchomych od przejścia lądolodu, głazów był konieczny, bo badania, jakim zostaną poddane pobrane z nich próbki, oparte są o jeden z tzw. izotopów kosmogenicznych czyli związanych z oddziaływaniem promieniowania kosmicznego.
Rzetelne wyniki w tego typu badaniach mogą zapewnić tylko próbki pobrane z powierzchni głazów, które nie były przemieszczane. W ubiegłym roku naukowcy pobrali już próbki z 30 głazów. Przed każdą z tych operacji, mimo, że wiąże się ona z niewielką tylko ingerencją w głaz, naukowcy musieli uzyskać zgody samorządów, na których terenie ulokowane były obiekty. Było to konieczne, bo większość dużych głazów narzutowych ma status pomników przyrody. Próbki pobrane w ub.r. trafiły już do specjalistycznego laboratorium, gdzie nadal są badane.
Jesienią tego roku zespół planuje zebrać próbki z pozostałych 30 głazów i przekazać je do badań. "W trakcie badania laboratoryjnego oznaczona zostanie zawartość izotopu pozwalającego określić m.in., ile dany głaz leży na powierzchni ziemi, a więc kiedy został wytopiony z lądolodu" - powiedział PAP dr Tylmann. Autorzy badań zakładają, że wyniki ich pracy pozwolą nie tylko poznać szczegóły dotyczące przebiegu ostatniego na terenie dzisiejszej Polski zlodowacenia, ale też - w pewnym stopniu, pomogą w prognozowaniu zachowań lądolodów nadal obecnych na Ziemi. "Im więcej wiemy o tym, jak się wytapiały dawne lądolody, tym więcej jesteśmy w stanie powiedzieć, jak mogą się zachowywać obecne" - powiedział PAP Tylmann.
Projekt pt. "Recesja ostatniego lądolodu skandynawskiego w Polsce w świetle datowania głazów narzutowych metodą izotopu kosmogenicznego 10Be (DatErr)" rozpoczął się w lipcu ubiegłego roku, a zakończy się w połowie 2018 r. W skład realizującego przedsięwzięcie zespołu wchodzi także dr Piotr Woźniak z Wydziału Oceanografii i Geografii Uniwersytetu Gdańskiego oraz dr Vincent Rinterknecht z Laboratoire de Geographie Physiqu. Na projekt kierowany przez dr. Tylmanna zespół pozyskał w ramach konkursu Sonata realizowanego przez Narodowe Centrum Nauki dotację w wysokości prawie 265 tys. zł.
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.