Trzęsienia ziemi we Włoszech będą się powtarzały - wskazuje geolog z Uniwersytetu Śląskiego prof. Jerzy Żaba. Wynika to ze stałego zbliżania się płyty afrykańskiej w kierunku euroazjatyckiej i rozpychania tej drugiej przez swego rodzaju klin litosferyczny w pobliżu Apeninów.
Trzęsienie ziemi o sile 6,2 w skali Richtera nastąpiło w środę nad ranem w środkowych Włoszech. Ognisko wstrząsów zlokalizowano w odległości ok. 80 km na południowy wschód od miasta Perugia, na niewielkiej głębokości 10 km. Najbardziej dotknięte zostały regiony Umbria, Lacjum i Marche. Wstrząsy odczuwalne były także w Rzymie, oddalonym od epicentrum o 150 km. W środę rano pierwsze doniesienia mówiły o kilkunastu ofiarach śmiertelnych.
Mówiąc o tym zdarzeniu naukowiec z Uniwersytetu Śląskiego przypomniał o trzęsieniu ziemi o sile 6,3 w skali Richtera, jakie nawiedziło region Aquila w środkowych Włoszech w 2009 r. Zginęło wówczas ponad 300 osób.
"Całe to nieszczęście jest spowodowane ruchami wielkich płyt litosfery. Płyta afrykańska powoli, ale nieuchronnie zbliża się w kierunku płyty euroazjatyckiej, czyli u nas - do Europy. Ten proces następuje w tempie mniej więcej 4-5 cm na rok. W związku z tymi ruchami klin litosferyczny, który jakby wystaje przed Afrykę w miejscu mniej więcej Adriatyku, wbija się w brzeg Europy i rozpycha sąsiednie rejony. Takim miejscem są właśnie Apeniny" - wyjaśnił prof. Żaba.
Geolog zaznaczył, że w efekcie można zaobserwować pewną powtarzalność procesów. Zbliżanie się płyty afrykańskiej do euroazjatyckiej nie wywołuje wstrząsów od razu. Stopniowo natomiast w skałach nagromadzają się naprężenia, których rozładowanie następuje nagle.
"Trudno dokładnie przewidzieć, kiedy to nastąpi; wtedy wzdłuż uskoków najczęściej dochodzi do nagłego przeskoku - i to jest właśnie odczuwane w postaci wstrząsu. Te wstrząsy będą się powtarzały, tam jest teren sejsmiczny. Po prostu tam mieszkając trzeba być na to przygotowanym" - podkreślił naukowiec.
Zwrócił przy tym uwagę, że nie sposób wprost wnioskować natężenia zjawisk związanych z przemieszczaniem płyt na podstawie np. ich częstotliwości, powtarzalności. Również wstrząsy o podobnej magnitudzie, czyli w tym wypadku ok. 6 w skali Richtera, mogą powodować różne zniszczenia.
"Skala zniszczeń zależy oczywiście w ogromnej mierze od siły wstrząsu, ale też od tego, czy teren jest zamieszkały, jak gęsto, jaka jest zabudowa, czy jest dostosowana do tego typu zjawisk, jaka jest budowa geologiczna. Również w górach skały nieco inaczej się poddają, tu - jak słyszeliśmy - nawet wierzchołki niektórych gór skruszyły się i spadły w dół, więc obsunięcia gruntu to dodatkowe niebezpieczeństwa" - powiedział prof. Żaba.
Wskazał ponadto na związek aktywności sejsmicznej z aktywnością wulkaniczną. Choć najbardziej znane w Europie Wezuwiusz i Etna znajdują się na południe od epicentrów wstrząsów ze środy i sprzed siedmiu lat - związek taki widać wyraźnie na przykładzie tzw. pierścienia ognia, czyli regionów okalających cały niemal Pacyfik.
"Tam trzęsienia ziemi i wulkany działają jakby w zespół. Tutaj zresztą geneza tych jedynych czynnych wulkanów w tym rejonie, w Europie, wiąże się ściśle z tym przemieszczaniem się, podsuwaniem płyty afrykańskiej pod dno Morza Śródziemnego i płytę europejską" - zaznaczył prof. Żaba.
"Trudno powiedzieć, czy to wzmoże teraz aktywność wulkaniczną, natomiast z podobnym procesem był związany przerażający, jeden z najsilniejszych w dziejach Ziemi, wybuch wulkanu Thera na wyspie Santorini, który miał miejsce w czasach historycznych, zniszczył wtedy starożytne kultury. Ta katastrofa historyczna była efektem tego procesu, z którym i dziś mamy do czynienia" - przypomniał naukowiec.
Dzisiejsze trzęsienie ziemi jest kolejnym w wielkich i tragicznych, jakie nawiedziły Włochy w XX i XXI wieku. Najtragiczniejszym było to z 28 grudnia 1908 roku w Cieśninie Mesyńskiej. Zginęło wówczas ok. 95 tysięcy ludzi. Kilka lat później, 13 stycznia 1915 roku w wyniku trzęsienia ziemi w Abruzji śmierć poniosło ponad 30 tysięcy osób. Po piętnastu latach, 27 lipca 1930 roku ziemia zatrzęsła się w Kampanii. Wstrząsy o sile 6,5 w skali Richtera spowodowały śmierć ok. 1400 osób. Do następnego z większych doszło 6 maja 1976 roku. Wstrząsy do których doszło w Friuli spowodowały śmierć 976 osób, a 70 tysięcy pozbawiły dachu nad głową. Kolejne trzęsienie ziemi, która nawiedziło regiony Kampania i Basilicata 23 listopada 1980 roku spowodowało śmieć blisko 3 000 osób. Dziesięć lat później na Sycylii zginęło 17 osób. Głośnym było także trzęsienie ziemi, do którego doszło 26 września i 3 października 1997 roku. W regionach Umbrii i Marche zginęło wprawdzie tylko 12 osób, ale 38 tysięcy pozbawionych zostało domów. Zawaliła się też wtedy w Asyżu część słynnej bazyliki św. Franciszka.
Już w XXI wieku, 31 października 2002 roku w San Giuliano di Puglia w regionie Molise trzęsienie ziemi zabiło 30 osób. Mimo stosunkowo niewielkiej liczby ofiar była to niezwykle bolesna tragedia. Prawie wszystkie ofiary to sześcio- siedmiole dziećmi, na które zawaliła się szkoła.
Kolejne trzęsienie ziemi nawiedziło Włochy 6 kwietnia 2009. W mieście L'Aquila, stolicy regionu Abruzja, śmierć poniosło ponad 300 osób. Ponad 50 procent budynków w tym mieście nie nadawała sie już do zamieszkania, a w sumie dach nad głową straciło 65 tysięcy osób. Trzy lata później, 20 maja, a potem 29 maja w wyniku trzęsień ziemi w okolicach Ferrary i Modeny zginęło łącznie 25 osób, a dach nad głową straciło 14 tysięcy ludzi.
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.