Najdroższy eksperyment świata, akcelerator LHC, zbudowany pod Genewą, kosztował ok. 10 miliardów franków szwajcarskich. Czy w dobie tak wyrafinowanej nauki warto jeszcze bawić się w szkolne eksperymentowanie? Przecież nie odkryjemy nowych cząstek, a czarną dziurę najwyżej wypalimy na podłodze. .:::::.
Gdy na stole przed 7-letnią Anią znalazły się ziemniaki, gwoździe i druciki, już wiedziała, że zapowiada się ciekawe popołudnie. Po kilku chwilach gwoździe – parami, jeden srebrny (ocynkowany) i jeden żółty (miedziany) – zostały wbite w cztery połówki ziemniaków. Dokładnie w chwili, w której druciki połączyły je na przemian ze sobą – zapalił się na niebiesko tajemniczy malutki przedmiot wlutowany w środek ostatniego drucika – dioda LED. „Tatusiu, czy możemy zrobić z tego oświetlenie do domku dla lalek?”. „Oczywiście, a może zamiast ziemniaków użyjemy jakichś owoców albo kubków z sokiem?”. „A coca-coli?”. „Nie ma sprawy”. „Tato, a nie można po prostu kupić baterii?”. „Oczywiście, że tak, nawet będzie dłużej działała. Ale teraz przynajmniej wiesz, jak działa bateria”.
Fizyczna piaskownica
Tata Ani, współautor tego artykułu i projektu „Fizyczna piaskownica”, od lat pokazuje dzieciom, jak wyczarować fizykę z przedmiotów, których nawet nie podejrzewamy o takie możliwości. Pomysłów jest mnóstwo. Ziemniak, wykałaczka, plastelina, słomka do napojów i kawałek folii aluminiowej pozwalają w 3 minuty zbudować „zdalnie sterowanego” elektrycznego żurawia. Wygięta słomka obciążona plasteliną i wypełniona wodą, zakręcana butelka. To wystarczy, by skonstruować nurka Kartezjusza. Z jednej strony zabawkę, z drugiej pretekst do rzucenia kilku zaklęć jak „ściskanie powietrza” i „siła wyporu”. Przykładów jest mnóstwo. Czyżby całe „przerażające” rozdziały podręczników fizyki dało się przybliżyć za pomocą przedmiotów znanych z życia codziennego?
Najważniejsze, by pomysł był prosty i dał się szybko zrealizować tanim kosztem. Gwoździe, ziemniaki, druciki i dioda to wydatek kilku złotych. Za symboliczną złotówkę niemal w każdym markecie można kupić płytę CD wymyśloną chyba tylko po to, by budować z niej domowe spektroskopy i delektować się wszystkimi kolorami tęczy. Za podobną cenę kupimy paczkę toreb na śmieci – tych najtańszych – by budować balony cieplne. Jeszcze tańszy jest „materiał” do budowy pistoletu pneumatycznego, nie wiadomo dlaczego sprzedawany jako długopis. A te chemikalia – do mycia naczyń, udrażniania rur, pieczenia ciasta – a te słomki, wykałaczki, puszki, plastikowe butelki… Skarbnica pomysłów!
Za mało czasu
Powszechna dostępność tanich materiałów do eksperymentowania to prawdziwa rewolucja. Wystarczy wyciągnąć po nie rękę. Skoro mogłoby być tak pięknie, dlaczego w szkole jest tak, jak każdy widzi? Odpowiedzi jest kilka. Brakuje czasu, a to oznacza, że nauczyciel musi pędzić z materiałem i nie dba o jakość lekcji. Zwiększenie dawki fizyki dopiero w wieku 14 lat niczego nie da. 14-letni gimnazjalista najprawdopodobniej nie zafascynuje się bateryjkami, żarówkami czy układami dźwigni – niezależnie od liczby poświęconych na to godzin. Edukację ścisłą i techniczną trzeba zaczynać wcześniej, najlepiej od zabawy. Są kraje, gdzie elementy fizyki, chemii i praktycznej techniki wprowadzane są już do nauczania początkowego i przedszkolnego. I to nie jako fakultatywny ozdobnik, ale jako wymagany (od nauczyciela) i egzekwowany (od nauczyciela) element przemyślanego, długofalowego edukacyjnego zamysłu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.