Od 1 marca do 25 kwietnia w USA liczba zgonów wzrosła o 87 tys. powyżej średniej - donoszą naukowcy z Virginia Commonwealth University i Yale University. Jednak według dostępnych danych koronawirus odpowiadał jedynie za 65 proc. tego wzrostu.
W 14 stanach, w tym najbardziej zaludnionych (Kalifornia i Teksas), ponad połowa dodatkowych zgonów była według danych medycznych wynikiem innych przyczyn niż zakażenie SARS-CoV-2. Sugeruje to, że podawane oficjalnie liczby zgonów z powodu COVID-19 nie odzwierciedlają prawdziwej siły oddziaływania epidemii jako całości.
"Istnieje kilka powodów takiego niedoszacowania. Część z nich może wynikać z niedostatecznego zgłaszania - potrzeba czasu, aż niektóre dane zostaną uwzględnione" - uważa prof. Steven Woolf, główny autor pracy opublikowanej na łamach "Journal of American Medical Association".
Możliwy jest również inny powód. "Niektóre przypadki mogą dotyczyć osób z COVID-19, które zmarły z powodu komplikacji, takich jak choroba serca, a komplikacje te mogły zostać wpisane jako przyczyna zgonu, zamiast COVID-19" - wyjaśnia prof. Woolf.
To nie wszystko. "Trzecia możliwość, która najbardziej nas martwi, to pośrednia śmiertelność - zgony spowodowanie przez reakcję na pandemię. Osoby, które nigdy nie miały wirusa, mogły umrzeć z innych przyczyn, ze względu na skutki uboczne pandemii, takie jak utrudniony dostęp do opieki zdrowotnej, kłopoty ekonomiczne czy problemy emocjonalne" - alarmuje specjalista.
Badacze zauważyli, że liczba zgonów z powodów innych niż COVID-19 wzrosła najbardziej w stanach, w których także najwięcej ludzi umarło w okresie marzec-kwiecień. Te stany to Massachusetts, Michigan, New Jersey, Nowy Jork (szczególnie miasto Nowy Jork) i Pennsylvania. W szczycie zachorowań na COVID-19 liczba zgonów z powodu cukrzycy wzrosła o 96 proc. ponad oczekiwaną wartość, z powodu chorób serca o 89 proc., choroby Alzheimera - o 64 proc., a udaru - o 35 proc. W mieście Nowy Jork śmiertelność z powodu chorób serca podniosła się aż o 398 proc., a z powodu cukrzycy - o 356 proc.
Naukowcy podejrzewają, że w niektórych przypadkach ludzie w nagłej potrzebie, np. z zawałem czy udarem, nie wezwali pomocy, ponieważ bali się wirusa. Inne osoby, które zgłosiły się po pomoc, mogły jej nie otrzymać, jeśli szpital był przeciążony, szczególnie w rejonach mocno dotkniętych epidemią. Inni mogli umrzeć z powodu chronicznych schorzeń, takich jak cukrzyca czy nowotwory, które uległy pogorszeniu. Jeszcze inni mogli sobie nie poradzić z problemami ekonomicznymi, utratą pracy czy izolacją.
"Nie możemy zapominać o zdrowiu psychicznym. Niektórzy ludzie walczący z depresją, uzależnieniem czy bardzo trudnymi warunkami ekonomicznymi spowodowanymi lockdownem, mogą wpaść w desperację i część z nich może popełnić samobójstwo. Ludzie uzależnieni od opioidów czy innych substancji mogli przedawkować" - podkreśla prof. Woolf. "Podsumowując: to, co widzimy, to liczba zgonów dużo wyższa, niż byśmy się normalnie spodziewali o tej porze roku i tylko częściowo można to wytłumaczyć COVID-19" - podkreśla prof. Woolf.
Naukowcy przekonują, że potrzebne są dalsze badania, które pokażą, ile zgonów wynika z zakażeń SARS-Cov2, a ile było spowodowanych utrudnionym dostępem do opieki zdrowotnej, lub innymi czynnikami związanymi ze zdrowiem, takimi jak problemy praca, dochodami i dostępem do żywności. Prof. Woolf wyraża jednocześnie zaniepokojenie, że teraz może pojawiać się wzrost zgonów w stanach, które obecnie są przeciążone epidemią.
Badacz, który jest także lekarzem rodzinnym, zwraca uwagę, że konieczne jest zapewnienie dobrego działania usług medycznych potrzebnych przy wszystkich chorobach, a nie tylko COVID-19. "System opieki zdrowotnej w całym kraju musi postarać się, aby pacjenci wiedzieli, że proszenie o pomoc w przypadku zagrożenia zdrowia jest bezpieczne i ważne, czy będzie to kontakt zdalny, czy osobisty" - podkreśla specjalista. Zwraca przy tym uwagę na potrzebę pomocy osobom, które mają kłopoty z zatrudnieniem, finansami, dostępem do jedzenia czy mieszkania. Jego zdaniem ważną częścią wsparcia powinna być pomoc dla osób z problemami psychicznymi. "Brak odpowiednich systemów do radzenia sobie z tymi i innymi zagrożeniami zdrowia zwiększy tylko liczbę zgonów" - podkreśla prof. Woolf.
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.