Nawet osady dna morskiego z głębokości ponad 8 km zawierają cząstki różnych rodzajów mikroplastiku. Osadzanie się tego typu tworzyw na dnie ma wpływ m.in. na łańcuch pokarmowy i może oznaczać problemy w przyszłości.
Badacze z Instytutu Johanna Heinricha von Thnena i innych niemieckich ośrodków przebadali osady z Rowu Kurylsko-Kamczackiego. Chcieli sprawdzić, czy przypadkiem nie znajdą w nich mikroplastiku. Niestety - zanieczyszczenie, które coraz bardziej niepokoi naukowców, dotarło i tam.
Jak zaznaczają badacze, ludzie na świecie wytwarzają 400 mln ton plastiku rocznie. Negatywne skutki dla środowiska to nie tylko tzw. plastikowe wyspy w oceanach, czy zarzucone kawałkami toreb i innych odpadków wybrzeża, rzeki i lasy. "Pozostałości plastiku można nawet znaleźć w największych głębinach oceanów" - podkreśla jedna z badaczek, Serena Abel. - "Z tego powodu chcieliśmy sprawdzić skalę zanieczyszczenia mikroplastikiem osadów w Rowie Kurylsko-Kamczackim - głębokim rowie na północy Oceanu Spokojnego".
Naukowcy przeanalizowali osiem próbek pobranych w czasie ekspedycji zorganizowanej w 2016 roku. Pochodziły one z głębokości 5143, 6065, 7138 i 8255 metrów. W każdej znaleźli zanieczyszczenie. "Proporcja mikroplastiku w naszych próbkach wahała się od 14 do 209 cząstek na 1000 gram suchego osadu. Najczęstsze występowanie mikroplastiku zanotowano przy jednej ze stacji pobierających najgłębsze osady w Rowie Kurylsko-Kamczackim" - mówi badaczka.
"Stosunkowo najwięcej mikroplastiku gromadzi się w głębszych rejonach. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że cząstki te mogą zostać łatwo przetransportowane w te miejsca - i zostają w nich uwięzione. Oceaniczne rowy działają więc jak pułapki dla mikroplastiku" - dodaje.
Naukowcy znaleźli drobiny reprezentujące aż 15 różnych rodzajów tworzyw sztucznych. Wszystkie próbki zawierały polipropylen - standardowy materiał używany np. w produkcji opakowań. W 75 proc. próbek niemiecki zespół znalazł też polietylen, a w 63 proc. - poliester. "Wszystkie cząstki miały rozmiary poniżej 375 mikrometrów, a znacząca większość mierzyła mniej niż 125 mikrometrów, czyli jedną ósmą milimetra" - tłumaczy Serena Abel.
Naukowcy nie wiedzą jeszcze, ile dokładnie mikroplastiku zalega na morskim dnie, ale badanie wskazuje, że oceaniczne rowy mogą kumulować te materiały. Globalne pomiary wskazują, że część obecnego w morzach plastiku musi się znajdować gdzieś poza kolumną wody. Tym miejscem może być właśnie morskie dno, w tym głębokie rowy mogą gromadzić "brakującą" część.
Wykryte zanieczyszczenie ma też znaczenie dla żywych organizmów, w tym ludzi. "Mikroplastik obecny w głębinach oznacza także, że oddziałuje na podstawę łańcucha pokarmowego, ponieważ wiele bezkręgowców żywi się na osadach, w tym zawierających mikroplastik. Z tego powodu przyszłe pokolenia będą niestety musiały przez długi czas radzić sobie ze skutkami dzisiejszego zanieczyszczania środowiska" - zwraca uwagę prof. Angelika Brandt, jedna z autorek pracy opublikowanej w piśmie "Environmental Pollution".
Więcej informacji na stronie: https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/S0269749120367841?via%3Dihub
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.