– Nikt nie ścina jabłoni, żeby zerwać jedno jabłko. Będzie ją hołubił, bo to jest jego źródło utrzymania. To, co mamy, wynika tylko z naszej odpowiedzialności za przyrodę – mówi Michał Kohnke, były rybak, obecnie radny powiatu puckiego.
Powiedzieć, że mieszkańcy Ziemi Puckiej i Półwyspu Helskiego są zaniepokojeni, to zbyt mało. Emocje sięgają zenitu odkąd na początku grudnia na jednym z portali społecznościowych pojawiła się wiadomość, że z powodu wprowadzania w życie postanowień wynikających z objęcia ochroną w ramach programu Natura 2000 Zatoki Puckiej, zostanie ona całkowicie zamknięta dla rybołówstwa i uprawiania sportów wodnych.
Konsultacje społeczne
Rybacy, właściciele pensjonatów, miłośnicy sportów wodnych tłumnie przybyli na konsultacje, które zorganizowano w Urzędzie Morskim w Gdyni. Podczas kilkugodzinnej, gorącej dyskusji, omawiano kwestie dotyczące Zarządzenia Dyrektora Urzędu Morskiego w sprawie regulacji ruchu na akwenie Zatoki Puckiej wewnętrznej.
Mimo wielu dramatycznych w tonie wystąpień ze spotkania wszyscy wyszli uspokojeni. Żeglarze i surferzy otrzymali zapewnienie, że będą mogli nadal korzystać z wód zatoki. Korzystający z łodzi motorowych dowiedzieli się, że będą mogli pływać, ale wyłącznie w sposób wypornościowy, bez wprowadzania motorówek w ślizg. Ustalono także, że nic nie przeszkadza, by raz w roku mógł się odbywać tradycyjny już „Marsz Śledzia”, który prowadzi przez rozdzielającą Zatokę Pucką Rybitwią Mieliznę.
Wszyscy odetchnęli. Może z wyjątkiem użytkowników skuterów wodnych. Oni dowiedzieli się, że z dwóch zbudowanych ostatnio nieopodal Rewy sleepów, będą musieli płynąć wypornościowo do granic obszaru Natura 2000. Nie do końca zadowoleni byli też właściciele łodzi motorowych.
– Miałem kiedyś taką łódź, którą wystarczyło popchnąć palcem, aby wprowadzić ją w ślizg – mówi Roman Hochschulz mieszkający w okolicach Pucka. Uważa, że lepiej byłoby wprowadzić po prostu limity prędkości.
Ostatecznie okazało się jednak, że wiele z dotychczasowych przepisów ma zostać złagodzonych. Wielu z uczestników dowiedziało się bowiem, że wpływając dotychczas na wody Zatoki Puckiej wewnętrznej – popełniało przestępstwo. – Nie wiedzieliśmy nawet, że jest taki zakaz. Wszystko zostało wprowadzone bardzo cicho. Dowiedziałem się, że od kilku lat jestem przestępcą – mówi pragnący zachować anonimowość rozmówca.
Czy w wyniku wprowadzenia zmian w obowiązującym prawie, są powody aby obawiać się o losy dorocznej pielgrzymki łodziowej do Pucka? Andrzej Królikowski, dyrektor Urzędu Morskiego, odpowiada: – Pielgrzymki mają swoje miejsce. Nie ma dla nich ograniczeń. Będzie możliwe nadal również spinanie łodzi i organizowanie podczas pielgrzymki nabożeństwa. Kościół to jest nasze życie, to nasza kultura. Mamy pokazywać światu, że mamy swoją tożsamość. Musimy zadbać o naszą polskość. Nie możemy zapominać o naszych narodowych cechach – zapewnia.
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.