Emitowane przez Chiny zanieczyszczenia powietrza, przenoszone z prądami powietrza nad USA, powstają bardzo często... podczas produkcji dóbr na eksport, m.in. do Stanów i Europy - zauważają naukowcy w "Proceedings of the National Academy of Sciences".
Chiny (27 proc.), obok USA (14 proc.), UE (10 proc.) i Indii (6 proc.) należą do ścisłej światowej czołówki emitentów dwutlenku węgla. Tak wynika m.in. z międzynarodowego raportu Global Carbon Project, w którym wymieniono kraje mające w 2012 r. największy udział w emisjach związanych ze spalaniem paliw kopalnych. Również w Chinach rekordowo rośnie tempo emisji (w skali ostatniego roku był to wzrost o 5,9 proc.). W przeciwieństwie do wielu krajów Zachodu, w których rekordowe emisje przypadały na czasy rewolucji przemysłowej (i po niej), potężne emisje Chin są skutkiem ich obecnego szybkiego rozwoju gospodarczego.
Fatalna jakość powietrza w niektórych chińskich miastach, szczególnie w Pekinie, stała się ostatnio niechlubnym symbolem kraju, który za rozwój płaci degradacją środowiska. Ubiegłej zimy chińską stolicę przez kilka tygodni spowijał gęsty smog, a stężenie szkodliwych dla zdrowia drobnych cząstek w powietrzu chwilami 40-krotnie przekraczało limity zalecane przez Światową Organizację Zdrowia (WHO).
Ostatnio naukowcy z Uniwersytetu Kalifornii (UC) w Irvine, Uniwersytetu Pekińskiego i innych instytucji przyjrzeli się zanieczyszczeniom powietrza (dwutlenkowi siarki, tlenkom azotu, tlenkowi węgla i sadzy), emitowanym z chińskich fabryk i zakładów produkcyjnych w latach 2000 - 2009, i niesionych przez wiatry na zachodnie wybrzeże w USA.
Autorzy publikacji zwracają uwagę na to, że gros tych emisji powstaje ni mniej ni więcej, tylko podczas produkcji telefonów komórkowych, telewizorów i innych dóbr, importowanych do krajów Zachodu. "Wyprowadziliśmy za granicę naszą produkcję i większość naszych zanieczyszczeń. A jednak ich część wraca przez Pacyfik i nas prześladuje" - zauważa Steve Davis z UC Irvine. Jak przypomina badacz, mieszkańcy Zachodu często narzekają na zanieczyszczenie powietrza, przemieszczającego się z Chin nad inne kontynenty. Kiedy jednak uwzględnić fakt, dlaczego te zanieczyszczenia w ogóle powstają - okazuje się, że nikt nie jest bez winy.
Aż 36 proc. antropogenicznych emisji dwutlenku siarki, 27 proc. tlenków azotu, 22 proc. tlenku węgla i 17 proc. sadzy wyemitowanej w 2006 r. w Chinach towarzyszyło produkcji dóbr na eksport. Z tego aż 21 proc. emisji przypada na produkty eksportowane do Stanów - wynika z wyliczeń przedstawionych w PNAS.
Chiny nie mają oczywiście nic wspólnego z zanieczyszczeniami emitowanymi przez amerykańskie samochody, ciężarówki, rafinerie itp. Do tego lokalnego zanieczyszczenia dokładają się jednak związki chemiczne, nawiewane do Stanów przez zachodnie wiatry. Najwięcej zanieczyszczeń dociera wiosną, czego wyrazem są krzywe obrazujące pomiary skażenia atmosfery. Właśnie wiosną powietrze w dolinach Kalifornii i innych zachodnich stanów USA pełne jest pyłów, ozonu i związków węgla.
Jednym z większych problemów jest sadza - dość oporna wobec działania deszczu. Sadza długo utrzymuje się w powietrzu i dobrze się przemieszcza na bardzo duże odległości. Podobnie jak inne zanieczyszczenia powietrza przyczynia się do wielu problemów zdrowotnych, od astmy przez nowotwory, rozedmę płuc, inne choroby płuc oraz serca.
Wyniki tego badania warto uwzględnić podczas negocjowania międzynarodowych umów dotyczących ochrony jakości powietrza - sugerują autorzy publikacji. Wyraźny ostatnio rozwój gospodarczy Chin oraz słaba kontrola emisji powoduje częste, negatywne reakcje krajów wysoko rozwiniętych. "Kiedy jednak kupujesz jakiś produkt w Wal-Mart (jedna z największych sieci handlowych - PAP) musisz wiedzieć - zauważa Davis - że przecież musiał być gdzieś wyprodukowany. On sam nie zawiera zanieczyszczeń, ale jego wytworzenie sprawiło, że jednak powstały".
Ekspert o Starship: loty, podczas których nie wszystko się udaje, są często cenniejsze niż sukcesy
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.