Blisko 110 tys. osób odwiedziło istniejącą od dwóch lat zagrodę żubrów w Mucznem w Bieszczadach, gdzie na okres aklimatyzacji trafiają przedstawiciele tego gatunku z całej Europy. Obecnie przebywa tam dziesięć żubrów z Francji, Niemiec i Szwajcarii.
"Zagroda zrobiła się bardzo popularna. Przewodnicy prowadzący wycieczki zagrodę traktują już jako normalny element objazdu po Bieszczadach" - poinformował rzecznik krośnieńskiej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych Edward Marszałek.
Dodał, że "jej obejrzenie jest znakomitą okazją, żeby zobaczyć żubry w ich naturalnym środowisku, w otoczeniu, w jakim naprawdę żyją w Bieszczadach".
W Mucznem żubry można zobaczyć z niewielkiej odległości. Aktualnie przebywa tam dziesięć żubrów z Francji, Niemiec i Szwajcarii. Do zagrody trafiają także zwierzęta m.in. z krajów skandynawskich.
"Są możliwie daleko spokrewnione z naszymi żubrami. Po wypuszczeniu na wolność mają poprawić stan zdrowotny bieszczadzkich stad. Dadzą początek nowemu pokoleniu żubrów bieszczadzkich" - wyjaśnił rzecznik RDLP.
Zagroda zajmuje dziewięć hektarów. Przez jej środek przepływa strumyk, zaś stok, na którym stado ma paśnik, porośnięty jest wiekowymi jodłami. Drzewa są zabezpieczone siatką, by żubry nie odzierały ich z kory.
"Turyści odwiedzający zagrodę mogą skorzystać także z niedawno oddanych do użytku czterech ścieżek przyrodniczych. Zwiedzanie zagrody jest bezpłatne" - zaznaczył Marszałek.
Według szacunków krośnieńskiej RDLP w Bieszczadach na wolności żyje ok. 270 żubrów.
Po ponad dwóch wiekach nieobecności pierwsze żubry sprowadzono w Bieszczady w 1963 r. Należą do rasy białowiesko-kaukaskiej. Są potomkami żubra z Kaukazu i samic bytujących w ogrodach zoologicznych i zwierzyńcach prywatnych.
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.