Zmiany klimatu są faktem, zawsze nim były i zawsze będą. Klimat jest z definicji zmienny. Tyle tylko, że to ocieplenie ma być inne niż wszystkie poprzednie.
Dzisiaj przeważająca większość naukowców nie ma bowiem wątpliwości, że za zmianami klimatu stoi działalność człowieka. Można naukowców nie lubić, ale nie można lekceważyć faktów i argumentów. Jednym z tych, którzy to robią, był od zawsze Donald Trump.
W kampanii wyborczej powiedział, że nie zgodzi się na żadne kagańce nakładane na amerykańską gospodarkę. Mówił to w kontekście podpisanych przez Baracka Obamę porozumień klimatycznych. Trump właśnie rozpoczął procedurę występowania z porozumienia paryskiego. Z politycznego punktu widzenia to trzęsienie ziemi, ale gdy pominie się emocje, gesty i uprzedzenia, można zobaczyć, że krok Trumpa zmienia niewiele. Niewiele dla klimatu.
Porozumienie 55 krajów z 12 grudnia 2015 jest deklaracją woli, a punkty, które poza tę deklarację wychodziły, już dawno zostały zapomniane. W Paryżu zgodzono się zatrzymać globalne ocieplenie „dużo poniżej 2 st. C” w stosunku do czasów przedprzemysłowych. Zgodzono się nawzajem referować osiągnięcia. Zgodzono się także dzielić planami działania. Jeśli chodzi o konkretniejsze cele, to zdecydowano się każdego roku przeznaczać na fundusz pomocowy dla krajów rozwijających się 100 mld dolarów. Ta kwota nigdy nie została skompletowana. Paryskie uzgodnienia to ani pierwsze, ani ostatnie częściowo albo całkowicie martwe porozumienie klimatyczne. Kołdra jest za krótka. Konsumujemy coraz więcej (nie tylko energii), a nie mamy żadnych nowych technologii, które byłyby w stanie zaspokoić nasz apetyt. Chodzi nie tylko o samą produkcję energii, ale także o jej skuteczne magazynowanie. Nie inwestujemy wystarczająco dużo w to, by nowych technologii poszukiwać. Przeznaczamy za to dużo środków na to, by odnawialne źródła energii mogły konkurować z tymi konwencjonalnymi.
Po Trumpie nie spodziewam się żadnej strategii działania. Chciał wsadzić kij w mrowisko i zrobił to. Cieszyć się? Ja się nie cieszę. Tutaj nie wolno strzelać focha i wychodzić z piaskownicy. Zmiany klimatu dla setek milionów ludzi na świecie są poważnym zagrożeniem. Trump właśnie pokazał, że w ogóle go to nie obchodzi. Zupełnie niepotrzebna demonstracja siły. Trump najwidoczniej uważa, że nie jedziemy na tym samym wózku. Otóż ja uważam, że jedziemy. Kto jak kto, ale prezydent USA jest jedną z nielicznych osób, które mogą skutecznie korygować kierunek, w którym ten wózek się porusza.
Finalne wyjście USA z porozumienia nastąpi dopiero w 2020 r., czyli w roku kolejnych wyborów prezydenckich w Ameryce. Poszczególne stany USA i tak zadeklarowały, że dalej będą robiły wszystko, by ocieplenie zatrzymać. Trzeba też pamiętać, że USA odpowiada za 10–12 proc. światowej emisji CO2. Gdyby to wszystko podsumować, okaże się, że ruch Trumpa – obiektywnie – niewiele znaczy. Ale niesmak pozostanie. Na długo.
Mają posiadać cechy prehistorycznego, wymarłego ponad 10 tysięcy lat temu gatunku, wilka strasznego.
Pozwala przewidzieć zwiększone ryzyko śmiertelności i incydentów sercowo-naczyniowych.
Zakłócenia spowodowane przez człowieka mają znacznie szerszy wpływ, niż wcześniej sądzono.
Dokumnent wskazuje m.in na wyzwania wynikające ze skutków innowacji.
Zwłaszcza niebezpieczne są matki, które bronią swojego potomstwa.
Z ośrodka kosmicznego NASA na Florydzie wystartowała w poniedziałek rakieta SpaceX Falcon 9.
Hiszpańsko-australijski zespół opracował pionierską metodę rozkładu plastikowych śmieci.
Odkryte w Alpach i Arktyce mikroorganizmy potrafią rozkładać plastik w niskich temperaturach.
Do substancji perfluoroalkilowych (PFAS) zaliczane są tysiące syntetycznych związków chemicznych.