Zielonkawa breja blisko brzegu, czerwone flagi oznaczające zakaz kąpieli, martwe ryby unoszące się na powierzchni wody i nieprzyjemny zapach w powietrzu – to kolejna inwazja sinic. Czym są? Skąd się biorą? Dlaczego bywają niebezpieczne? Jak się przed nimi chronić?
Pojawiają się właściwie co roku pod koniec czerwca, w lipcu i sierpniu. Jeśli mocno świeci słońce, temperatura wody przekracza 16 st. C, a dni są bezwietrzne, możemy mieć niemal pewność, że „zaatakują”. Są zmorą wszystkich wypoczywających nad Bałtykiem i jeziorami − uniemożliwiają korzystanie z kąpieli, a kontakt z nimi może zakończyć się nieprzyjemnymi dolegliwościami. Niestety, wciąż wiele osób bagatelizuje niebezpieczeństwo spotkania z sinicami. Nie, to nie są rośliny, chociaż wiele osób tak sądzi. Sinice, zwane również cyjanobakteriami, są gromadą organizmów samożywnych. To najbliższe krewniaczki bakterii.
− Sinice są prawdziwymi pionierami świata żywego. Istnieją na ziemi od ok. 2–3 mld lat w praktycznie niezmienionej formie. Można je spotkać wszędzie. Najczęściej żyją w wodach słodkich, rzadziej w morzach. Występują w glebie, na skałach, w kałużach, na korze drzew, lodowcach. Czasami wyglądają jak zielonkawe kłaczki, innym razem jak płatki drobnych trocin lub brązowawe główki od szpilek – mówi Grażyna Browarczyk-Matusiak, biolog i specjalista od ochrony środowiska. Oprócz tego, że potrafią zachwycić naukowców, sinice bywają też... bardzo niebezpieczne dla ludzi i zwierząt. − Na świecie żyje ponad 2,5 tys. gatunków sinic. Z tego około 100 produkuje groźne toksyny szkodliwe dla zdrowia i życia innych organizmów − informuje biolog.
Uwalnianie się trucizny następuje podczas tzw. zakwitu sinic. Ten z kolei w znacznej mierze jest wynikiem niekorzystnych dla środowiska działań człowieka. − Do Morza Bałtyckiego i wód śródlądowych ustawicznie dostają się ścieki komunalne i przemysłowe, a także nawozy mineralne wymywane z terenów uprawnych. To wszystko powoduje, że woda bogata jest w azotany i fosforany, które potęgują uciążliwe zakwity sinic. Podsumowując, dopóki ilość zanieczyszczeń spływających rzekami do Bałtyku nie ulegnie zmniejszeniu, dopóty wykwity sinic będą intensywniejsze − podkreśla G. Browarczyk-Matusiak. Często zakwitom towarzyszą zapach zgnilizny, piana na brzegu i śnięcia ryb. Niestety, wiele osób bagatelizuje te sygnały i – mimo ostrzeżeń – wchodzi do wody. Zetknięcie z toksycznymi sinicami może spowodować wystąpienie wysypki, swędzenie, łzawienie oczu. − W przypadku powyższych objawów warto po powrocie z plaży wziąć chłodny prysznic, a następnie udać się do lekarza − podpowiada G. Browarczyk-Matusiak.
Bardziej nieprzyjemne dolegliwości grożą nam w momencie zachłyśnięcia się skażoną wodą: wymioty, biegunka, gorączka, bóle mięśni i stawów. − Wiele osób myli te objawy z zatruciem pokarmowym oraz efektami zbyt długiego przebywania na słońcu − mówi biolog. Najniebezpieczniejsze są długotrwałe skutki zetknięcia z toksycznymi cyjanobakteriami – uszkodzenie wątroby, a nawet mózgu, które nierzadko odczuwamy dopiero kilka lat po niebezpiecznej kąpieli. Dotąd udokumentowano jedynie jeden przypadek śmierci spowodowanej toksynami sinic. Miał miejsce w Brazylii w 1996 roku. Dużo bardziej narażone są czworonogi i to na nie musimy szczególnie uważać, będąc na plaży. – Toksyny sinic spowodowały w wielu krajach śmierć zwierząt – zarówno dzikich, jak i domowych, m.in. psów, owiec, trzody chlewnej – zaznacza G. Browarczyk-Matusiak.
Jednak sinice nie powinny kojarzyć się nam jedynie z nieudanym urlopem, swędzącą wysypką na skórze czy biegunką. − Nie twórzmy na siłę „czarnej legendy” sinic. Cyjanobakterie są ważnym składnikiem ekosystemów wód naturalnych. W Chinach niektóre gatunki sinic wykorzystywane są do produkcji chleba. Z kolei sinica o nazwie Spirulina poprawia metabolizm człowieka i jest dostępna w każdej aptece − mówi biolog.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.