Jest niewątpliwie samolotem. Ma nawet taką samą rozpiętość skrzydeł jak Airbus A340. Jednak na tym podobieństwa się kończą. Ponad trzy razy krótszy i sto razy lżejszy, Solar Impulse przez swoich twórców nazywany jest nie tylko paradoksem, ale i prowokacją.
W osiemdziesiąt dni dookoła świata
Choć pierwszy przygotowywany lot będzie trwał 36 godzin, konstruktorzy już myślą o obleceniu świata. Bez międzylądowań. Co za wyczyn dla samolotu, moglibyśmy powiedzieć. A jednak. Samolot napędzany energią słoneczną zmaga się z podobnymi problemami jak samochody elektryczne. Podstawowym jest prędkość. Naddźwiękowa to ona zdecydowanie nie będzie. W tym momencie mówi się o 70 km/h, ale – jak zapewniają inżynierowie – maszyna z takimi skrzydłami wzniosłaby się w powietrze już przy 35 km/h. Mimo wszystko, jak łatwo obliczyć, w trzydzieści sześć godzin świata nie oblecimy. A Solar Impulse na razie nie jest gotowy do dłuższych lotów.
Drugim problemem, tym razem w zdecydowanie mniejszym stopniu dotyczącym pojazdów naziemnych, jest waga. Choć dzięki konstrukcji z włókna szklanego samolot waży jedynie 1600 kg (z czego aż 400 przypada na akumulatory), jest to górna granica, na jaką mogą sobie pozwolić konstruktorzy. Z tego powodu w kabinie samolotu miejsca wystarczy tylko dla jednego pilota. Znalezienie miejsca dla drugiego wymaga niemal dwukrotnego zwiększenia pojemności akumulatorów, czego dostępna dziś technologia nie jest w stanie uczynić. I nawet gdyby Solar Impulse w obecnym kształcie był zdolny do dłuższego przebywania w powietrzu niż przez kilkadziesiąt godzin, jeden pilot takiemu rejsowi nie podoła. Dopóki więc nie uda się rozwiązać tej kwestii, nie można myśleć poważnie o takiej wyprawie.
Ale, jak zauważają twórcy projektu, oblecenie świata bez międzylądowań tradycyjnym samolotem nastąpiło dopiero po sześćdziesięciu latach od takiej podróży z międzylądowaniami. Więc i na Solar Impulse – lub jego następców – przyjdzie czas.
Są też plany bardziej realne. Na 2011 rok twórcy zapowiadają trzydziestodniowy lot z przystankami na wszystkich kontynentach. Oczywiście, jak prawie wszystko co dotyczy Solar Impulse, w celu zwrócenia uwagi świata na problemy energetyczne. Samolot ma wyruszyć z Emiratów Arabskich (o ropę wszak chodzi), by następnie zawinąć do Chin, na Hawaje, na Florydę, do Hiszpanii i powrócić do miejsca startu.
Czy do tego czasu uda się znaleźć miejsce dla drugiego pilota? Raczej nie. Konstruktorzy do wspomnianego lotu zamierzają wykorzystać drugi samolot, który powstanie według planów HB-SIA, wolny już od niedoróbek prototypu. A co dalej? Choć na razie trudno myśleć o Solar Impulse w kategoriach samolotu pasażerskiego czy transportowego, wraz z rozwojem potrzebnych technologii będzie można zwiększać jego wagę. Inżynierowie szacują, że wzrost obciążenia pokładu do stu pasażerów będzie mógł nastąpić za około 40 lat. Jeśli wraz z nim nastąpi również wzrost prędkości, szykuje nam się niezła rewolucja.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Najbardziej mieszkańców Starego Kontynentu martwi sytuacja gospodarcza, międzynarodowa i migracja.
Badaczki ustaliły, że larwy drewnojada skuteczniej trawią plastik niż larwy mącznika.
Ekspert o Starship: loty, podczas których nie wszystko się udaje, są często cenniejsze niż sukcesy
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.