Połączeni Nicią Życia

Decyzja zapadła w minutę. – Mężowi obumarł pień mózgu. Czy zgadza się pani, żebyśmy jego narządy dali komuś innemu? – zapytał zdenerwowany lekarz. – Ale on umiera! – chciała zaoponować Elżbieta Orczyk. – Będzie żyć. Da życie innym – odpowiedział i prawie się uśmiechnął. .:::::.

Kartki na ołtarzu

– Kiedy rozpoczynaliśmy transplantacje, prof. Kokot powiedział, że musimy iść z tą misją do różnych środowisk, nie tylko lekarskich, ale przede wszystkim do młodzieży – wspomina prof. Zembala.
Ks. Tabath pamięta swoje rekolekcje dla młodzieży. Na zakończenie na ołtarzu zostawił kartki z „deklaracją woli” oddania narządów do przeszczepu. Aż trzy czwarte młodych zostało, żeby je zabrać. – Ta deklaracja zmienia świadomość – uważa.

W Wyższej Szkole Zarządzania i Nauk Społecznych w Tychach edukacja transplantacyjna to normalka. Odbyły się tam już trzy duże sesje na ten temat. Tutejsi wykładowcy wygłaszają referaty nie tylko w macierzystej szkole, ale na innych uczelniach. Podobną akcję szkoleń dla młodzieży, katechetów i lekarzy zamierzają rozpocząć członkowie stowarzyszeń osób po transplantacji w Kieleckiem.

Macierzyństwo po przeszczepie

– Jeden z czekających na przeszczep płuc bardzo chciał jeszcze raz zatańczyć, uparliśmy się, że uda mu się to zrobić – opowiada prof. Zembala. Przed transplantacją był na tlenoterapii. – Wyobraź sobie, że cały czas oddychasz przez rurkę – starał się opisać swój stan. Każdy z pacjentów czekających na przeszczep uczy nas czegoś – opowiada profesor. – 27-letnia dziewczyna zaimponowała nam wielką siłą ducha, skończyła przez Internet studia. – Przenieśliśmy pacjenta po przeszczepie z sali szpitalnej na salony – chwali się Robert Kęder, 6 lat po przeszczepie wątroby, producent telewizyjny. – Im dłużej będziemy żyć i mówić, że to możliwe dzięki transplantacji, tym większe będzie dla niej zrozumienie. Sam przyznaje, że nieraz był traktowany jak dziw natury. Dwa razy przedłużano mu prawo jazdy tylko na dwa lata. Jednej z młodych kobiet ze Stowarzyszenia Transplantacji Serca nie wróżono, że donosi ciążę. A ona urodziła i cieszy się maleństwem. – Macierzyństwo i ojcostwo to największe osiągnięcie transplantacji – mówi Kęder, szczęśliwy ojciec 8-miesięcznej córeczki.

Ks. Tabath pamięta chorego, czekającego na serce, który codziennie modlił się za przyszłego dawcę.
– Wielu z nas jest po sakramencie chorych, udało nam się umknąć przed śmiercią – mówią pacjenci z Polskiej Federacji Pacjentów „Dialtransplant”. – Ale nie cieszymy się wyłącznie odzyskanym życiem. Zawsze jest z nami refleksja o tych, co odeszli i podarowali nam siebie. Jeśli dostaje się dar od kogoś, to zawsze ma się chęć na wzajemność.

Możesz ocalić komuś życie
Zgodnie z nauką Kościoła, decyzja o podarowaniu narządów po śmierci powinna być uprzednia, wolna i świadoma, podjęta w imię miłości bliźniego bez żadnego wynagrodzenia. Jeśli się na taki krok zdecydujemy, zróbmy go, kiedy jesteśmy zdrowi, w pełni sił. Wystarczy tylko czytelnie wypełnić i zawsze nosić przy sobie dołączoną do „Gościa Niedzielnego” deklarację zgody na pobranie po śmierci narządów dla ratowania życia innych ludzi. Dobrze też jest poinformować o tym rodzinę.




Gość Niedzielny 06/2007
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg