Fragment książki "Zdziwienia - wszechświat ludzi o długich oczach", Wydawnictwo WAM, 2006
W kolejnych okresach oczekiwanego wzrostu aktywności Leonid astronomów spotkało rozczarowanie: żadnych nadzwyczajnych deszczów meteorowych nie zaobserwowano ani w 1899 roku, ani w 1932 roku. Szukając wyjaśnienia tego niepowodzenia prognoz, przypomniano sobie o rachunkach Johna C. Adamsa (1819–1892), który już dawno zauważył, że orbity cząstek strumienia Leonid musiały ulec większym zmianom w okresie 1866–1899 niż w okresie 1833–1866 wskutek silniejszych oddziaływań Jowisza i Saturna spowodowanych mniejszymi tym razem odległościami od tych planet. Zupełnie nieoczekiwanie natomiast Leonidy dały o sobie znać w nocy z 15 na 16 listopada 1900 roku, kiedy to w Kanadzie zaobserwowano około 1000 meteorów na godzinę. Jeszcze silniejszy deszcz meteorów pojawił się 14 listopada 1901 roku; na podstawie doniesień z Kalifornii, Arizony i Meksyku oszacowano, że przez bardzo krótki okres tempo pojawień się meteorów wyniosło ponad 2000 na godzinę.
W pełnej okazałości Leonidy pojawiły się natomiast w 1966 roku, choć nie bardzo już liczono na to, że rój ten może być jeszcze tak aktywny jak kiedyś. Miejscem widoczności była znów Ameryka Północna, skąd 17 listopada około godziny 12 UT zaobserwowano trwający zaledwie kilkadziesiąt minut, ale niezwykle intensywny deszcz meteorów. Liczbę meteorów na godzinę różni obserwatorzy różnie oceniali: najczęściej były to już nawet nie dziesiątki, ale setki tysięcy. Tym razem szczegółowa analiza obserwacji (również radarowych), którą wykonał wybitny znawca problemów meteorowych, astronom kanadyjski Peter M. Millman (1906–1990), doprowadziła do stwierdzenia, że stosunkowo gęsty strumień Leonid ma szerokość około 35 tys. km, a jego cząstki wpadają do atmosfery ziemskiej z prędkością około 71 km/s.
Odnalezienie w 1965 roku zagubionej, a może nawet – jak podejrzewano – nieistniejącej już komety Tempel-Tuttle umożliwiło znacznie lepsze wyznaczenie jej orbity i dzięki temu identyfikację dawnych doniesień kronikarskich o niezwykłych wydarzeniach na niebie ze zjawiskiem Leonid (sięgnięto wstecz aż do 902 roku!), a także podanie prognozy przebiegu kolejnego powrotu tej komety w pobliże Słońca w 1998 roku i oczekiwanego w związku z tym wzmożenia aktywności roju Leonid.
Największego nasilenia Leonid spodziewano się w tym roku 17 listopada około godziny 20 UT. W Polsce niebo przesłaniały niestety chmury i niczego nie udało się zobaczyć. Ale i tak nie widzielibyśmy deszczu meteorów. Okazało się bowiem, że maksimum natężenia Leonid wypadło kilkanaście godzin wcześniej, niż się spodziewano: około godziny 5 UT. Obserwatorzy w La Palma na Wyspach Kanaryjskich ocenili intensywność Leonid w tym czasie na około 2000 meteorów na godzinę. Specjalne ekspedycje samolotowe zorganizowane pod auspicjami Międzynarodowej Unii Astronomicznej w celu śledzenia Leonid nad wschodnią Azją, gdzie oczekiwano najlepszej widoczności zjawiska, zarejestrowały 144 meteory w ciągu godziny. Cechą charakterystyczną tegorocznych Leonid było pojawienie się szczególnie wielu meteorów jasnych, tzw. bolidów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ekspert o Starship: loty, podczas których nie wszystko się udaje, są często cenniejsze niż sukcesy
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.