W Lourdes cuda naprawdę zdarzają się codziennie – podkreśla w rozmowie z KAI dr. Monika Waluś, teolog – dogmatyk, wykładowca w WSD Braci Kapucynów w Krakowie. .:::::.
Podsumowując obchody jubileuszu 150-lecia Objawień Matki Bożej w Lourdes teolożka zwraca uwagę na zaangażowanie setek „pogodnych i troskliwie zajmujących się chorymi na wózkach wolontariuszy” w Lourdes. „Dla mnie to oni byli najwspanialszym znakiem żywotności i cudowności sanktuarium” - wyznała. Ponadto Monika Waluś, która brała udział w polskiej delegacji na wrześniowy XXII Międzynarodowy Kongres Mariologiczny i Maryjny w Lourdes mówi m. in. o znaczeniu objawień Maryjnych i roli jaką w nich odgrywają kobiety.
Publikujemy pełny tekst rozmowy.
KAI: Kończą się właśnie obchody 150-lecia objawień w Lourdes. Z tej okazji odbyły się tam we wrześniu z udziałem Benedykta XVI wielkie uroczystości. Jakie znaczenie dla chrześcijan miało upamiętnienie tego jubileuszu?
Dr. Monika Waluś: Dało przede wszystkim przypomnienie samego faktu objawień. Towarzyszyło im też bardzo mocne przesłanie ze strony papieskiej, pragnące podkreślić bogactwo duchowości opartej o te objawienia i to, jak bardzo zasługuje ona na docenienie. Wiemy, że objawienia w Kościele nie są niczym nowym. Już w piątym wieku Heremiasz Sozomen ładnie pisał, że Matka Boża „ma zwyczaj objawiać się wiernym”. Objawień prywatnych było bardzo wiele – szczególny akcent położony na niektóre z nich, jak te w Lourdes, oznacza, że Kościół uznaje te wydarzenia za bardziej wiarygodne, co nie oznacza, że wszyscy są zobowiązani do ich przyjęcia. Chociaż wiemy, że wiara w prywatne objawienia nie jest konieczna dla naszego zbawienia i nie zastępuje Objawienia, to mogą one jednak spełniać rolę alarmu, budzika –zapalają jakby światełko naszej uwagi nad pewnymi prawdami, które akurat w danym czasie są ważne. Mobilizują nas do zatrzymania się i zastanowienia nad nimi.
KAI: Jakie znaczenie mają objawienia maryjne dla teologa - dogmatyka?
- Jak już wspomniałam, objawienia prywatne kładą nacisk na pewne aspekty prawd wiary. Zauważmy, że Maryja Panna zazwyczaj wzywa do uważniejszego słuchania Boga, do nawrócenia i pokuty. To jest główne przesłanie i sens Jej objawień. Okazuje się też, że zwykle zwracają one naszą uwagę na to, co jest ważne, aktualne w danym momencie historycznym. Niepokalane Poczęcie wskazuje na możliwość całkowitego otwarcia się człowieka na Boga, pokazuje piękno człowieka bez reszty wypełnionego Łaską. Co ciekawe, te objawienia budziły bezpośredni żywy oddźwięk, dzięki nim powstawały dziesiątki nowych wspólnot, pociągniętych właśnie tą prawdą o Najświętszej Pannie, pełnej łaski od początku swego życia. Ta tęsknota za pięknem ducha niepokalanym była bardzo twórcza – powstawały zgromadzenia nawiązujące nazwą i charyzmatem do Niepokalanego Poczęcia – tak chciały bł. Marcelina Darowska, sługa Boża Aniela Godecka , Ludwika Gąsiorowska, Paula Malecka, Franciszka Rakowska. Zauważmy istotną rzecz – wszystkie one zakładały zgromadzenia czynne, zajmujące się wychowaniem, duszpasterstwem, zwłaszcza kobiet.
KAI: Czy istotę objawień poznaje się dopiero „po owocach”?
- Oczywiście, każde objawienie prywatne Kościół rozpatruje osobno i starannie. Jedne objawienia są uznane, inne nie. W Polsce mamy bardzo cenne wydarzenia w Gietrzwałdzie, wyraźnie związane z Lourdes.
KAI: Czy objawienia w Kościele są „sprawą kobiet”?
- I tak, i nie. Objawienia często były Bożym prezentem dla osób „małych”, prostych, nisko stojących w hierarchii społecznej. Dzięki temu nie było podejrzenia, że ktoś je wymyślił – mała dziewczynka z prowincji nie mogła wiedzieć, czym jest Niepokalane Poczęcie. Jednak pamiętajmy, że objawienia prywatne miało także wielu mężczyzn. Paradoksalnie brak wykształcenia czy obycia teologicznego pomaga, bo mogło by być trudno rozróżnić, kiedy np. profesor mówi to, co przeczytał w książkach, a kiedy czerpie swoją wiedzą z samego objawienia. Osoba nieuczona, analfabetka, dziecko, nie miały dostępu do tej wiedzy. Takie osoby o słabym autorytecie i o podrzędnej pozycji społecznej lepiej ukazują i łatwiej pozwalają dostrzec niezwykłość objawienia, które jest wtedy niczym skarb w glinianych naczyniach. Słabość osoby przekazującej staje się siłą jej orędzia. Jest ono z jednej strony bardziej przekonywujące, a z drugiej wymaga pokory od innych – takiej, aby umieli uznać i docenić nieporadność wizjonerów.