Od czasu gdy udowodniono, że w raportach Międzynarodowego Panelu Klimatycznego są błędy i manipulacje, ci, którzy wieszczyli rychłą i nieodwracalną katastrofę ekologiczną - jakby przycichli.
Jeszcze trzy, cztery lata temu w ówczesnym „Dzienniku” pisano, że Żuławy Wiślane w ciągu najbliższych dziesięcioleci zostaną całkowicie zalane wodą. Najwyższy punkt Żuław „wystaje” prawie 15 metrów ponad poziom morza. By go zakryć, co roku Bałtyk powinien podnosić się o kilkanaście centymetrów. Od czasu wydrukowania w „Dzienniku” tej informacji do dzisiaj – byłoby to kilkadziesiąt centymetrów. Czy to jest wiarygodne? Czym różni się tak bzdurna informacja od tych, jakimi wysokonakładowe tabloidy „Fakt” i „Super Express” karmią swoich czytelników każdego dnia? Tytuły „Zmiana klimatu gorsza niż terroryzm” („Gazeta Wyborcza” 19.01.2007), „Ziemia gore” („Gazeta Wyborcza” 7.04.2007), „Świat się rozpływa” („Gazeta Wyborcza” 6.06.2007) były do niedawna standardem. W „Dzienniku” pojawiały się tytuły „Do końca wieku morza zaleją część świata” (16.04.2008), „Zmiany klimatu grożą głodem” (1.02.2008), albo „Na dnie oceanu czeka zagłada” (23.09.2007). Dzisiaj pisze się raczej „Co z tym globalnym ociepleniem?!” („Gazeta Wyborcza”, 13.02.2010) albo „Klimatolodzy na lodzie” („Gazeta Wyborcza”, 15.02.2010). Pojawiają się też tytuły „Koniec ocieplenia?” („Rzeczpospolita”, 23.02.2010) i „Ziemia sama sobie poradzi z ociepleniem” („Dziennik”, 11.11.2009). Niedawno największy polski dziennik opublikował artykuł, w którym autor zastanawia się, czy odwilż, jaka występuje na Dalekiej Północy, może doprowadzić do wzrostu poziomu mórz („Gazeta Wyborcza”, 9.03.2010). Jeszcze niedawno nie pisano by o odwilży, tylko o katastrofalnym potopie. Nie zastanawiano by się, czy może on spowodować podniesienie poziomu wody, tylko napisano by, że jest to pewne.
Od ciepłego do zimnego
Institute for Public Policy Research (IPPR) w Wielkiej Brytanii przeanalizował w 2007 roku doniesienia prasowe na temat globalnego ocieplenia. W raporcie zauważono, że część brytyjskich gazet przyjmowała katastroficzny ton swoich artykułów, by zwiększyć sprzedaż własnego produktu. W tekstach pytano: „Jesteśmy w punkcie z którego nie ma już powrotu?” albo oznajmiano” „Wkraczamy w nową erę ciemności”. W kontekście ocieplającej się atmosfery używano słów „apokalipsa”, „nieodwracalny” oraz „nagły”. W marcu 2007 roku w amerykańskim miesięczniku „Whistleblower” ukazała się analiza treści artykułów, jakie na temat zmian klimatu od ponad 100 lat publikowały amerykańskie media. Pod sam koniec XIX wieku powszechne było przekonanie, że rozpoczyna się globalne ochłodzenie.
Od 1920 do 1975 roku informowano o globalnym ociepleniu. Po tej dacie znowu mówiono o ochłodzeniu, bo taki wniosek można było wyciągnąć z pierwszych robionych na szerszą skalę badań klimatycznych. Od początku lat 80. XX wieku w mediach znowu zaczęły pojawiać się informacje o globalnym ociepleniu. I tak przez kolejnych 30 lat. Teraz doniesienia medialne są bardziej powściągliwe. Ciekawe, swoją drogą, czy na długo. A jeszcze ciekawsze, jakie wnioski wyciągną z tej sytuacji politycy. Przecież na fali klimatycznej paniki podpisywano międzynarodowe protokoły. Stworzono nawet bzdurny i w zasadzie szkodzący środowisku system handlu CO2. Mleko częściowo się rozlało. Częściowo, bo od systemu można w każdym momencie odejść. Czy to nastąpi? Niewielu polityków z pierwszych stron gazet ma odwagę mówić to, co myśli. Zwykle mówią to, co podpowiadają im sondaże społeczne. Zwykle są odbiciem opinii swoich wyborców. Jeżeli wyborcy zmienią zdanie, to i politycy nie pozostaną długo przy swoim.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ekspert o Starship: loty, podczas których nie wszystko się udaje, są często cenniejsze niż sukcesy
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.