Stan pacjenta z COVID-19, który od trzech dni dostaje w Pradze eksperymentalny lek remdesivir, poprawia się - poinformowali w piątek lekarze z praskiej Kliniki Szpitala Uniwersyteckiego (VFN). Chorego odłączono od aparatury pozaustrojowego utlenowania krwi (ECMO).
Dyrektor VFN David Felt powiedział, że stan pacjenta nadal pozostaje bardzo poważny. Zwrócił uwagę, że chory poczuł się trochę lepiej jeszcze przed podaniem remdesiviru, zatem nie da się dokładnie określić, jaki wpływ ma lek na organizm.
Mężczyzna jest jedynym pacjentem w Czechach, dla którego lekarze dostali eksperymentalny środek, co nie powiodło się w przypadku innego chorego.
Zastępca ordynatora kliniki anestezjologii VFN Martin Balik powiedział, że chory ma uszkodzone płuca. Został hospitalizowany 10 marca z podejrzeniem zapalenia płuc. Po pięciu dniach w VFN został podłączony do aparatury ECMO. Szpitale w Czechach mają 74 takie urządzenia dla pacjentów z COVID-19.
Lekarze podkreślili, że sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana i nie można mówić, że pacjent dostał lek i został uratowany. Podkreślili, że nie ma pewności, iż to remdesivir jest kluczową substancją dla leczenia. Ostatnią dawkę leku hospitalizowany w VFN powinien otrzymać za sześć dni.
Wiceminister zdrowia Roman Prymula powiedział dziennikarzom, że Czechy rozmawiają z amerykańska firmą Gilead, która wyprodukowała i testuje środek, o jego wykorzystywaniu w dalszych etapach eksperymentu.
Uszkodzenia genetyczne spowodowane używaniem konopi mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Ten widok zapiera dech w piersiach, choć jestem przecież przyzwyczajony do oglądania takich rzeczy.
Meteoryty zazwyczaj znajdowane są na pustyniach albo terenach polarnych.